Druga fala pandemii i związane z nią ograniczenia, nowe zakazy oraz powszechne już obawy konsumentów stawiają pod znakiem zapytania wszystkie sformułowane już w czasie zarazy istotne prognozy na ten i przyszły rok, w tym również prognozy fiskalne. Miejmy nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł powtórki powszechnej kwarantanny, bo wtedy nie będziemy mówić o głębokim regresie lecz o ekonomicznej katastrofie. Nie jest ona ani konieczna ani tym bardziej nieuchronna: prędzej czy później wszyscy musimy zetknąć się z tym wirusem, liczba zakażonych jest prawdopodobnie dużo wyższa niż podają oficjalne statystyki. I co z tego? Dobrze, że już zaczynamy rozróżniać ? chorych bezobjawowych? (których nie trzeba leczyć), ?chorych zakażonych z lekkimi objawami? (którzy mają zostać w domu) i ?zakażonych z ciężkimi objawami? ? tych trzeba leczyć i to jest zadanie strategiczne: na to nas musi być stać, ale nie możemy jednocześnie przestać leczyć innych chorych: nie ma ?lepszych? i ?gorszych? chorób. Śmierć i cierpienie jest tak samo ważne, gdy jest wynikiem tej czy innej zarazy. Aby podołać temu zadaniu nie należy jednak zamykać całych działów gospodarki: wręcz odwrotnie ? gospodarka ma sfinansować leczenie tych, którzy są ?chorzy z ciężkimi objawami? i wymagają kosztownej terapii. Nie stać nas już na kolejne ekonomicznie i fiskalnie błędy: każdy problem należy rozwiązać selektywnie. Leczmy więc wszystkich ?chorych z ciężkimi objawami choroby?, a każda grupa ryzyka powinna otrzymać oficjalną instrukcję postepowania (powinna być dostępna np. na stronach Ministerstwa Zdrowia); uświadamiajmy, przekonujmy a nie straszmy: jesteśmy dostatecznie zestresowani, o czym świadczą nieproporcjonalnie agresywne protesty do wagi oprotestowanych problemów. Mamy przecież największy w historii bunt młodego pokolenia; na razie nikt nie ma pomysłu jak go rozwiązać. Pewne jest jedno: nie będzie nowego ruchu społecznego pod przewodnictwem obecnego prezydenta stolicy. Przecież to chyba nowa ?jesień ludów? (od Waszyngtonu do Mińska Białoruskiego): przyszedł czas również na Polskę. Apeluję do wszystkich ? od władzy i protestujących o powściągliwość i opamiętanie: nie czas ani na rozpad władzy ani na nowe ?lokdałny?. Gospodarka musi przetrwać ten kryzys, nie stać nas na budżetowe finansowanie powszechnego jej zamrożenia, firmy i ludzie muszą płacić podatki po to, aby 2020 nie był powtórzeniem katastrofy sprzed trzydziestu lat ? tym razem już bez Balcerowicza, ale za to na rachunek PiSu. Nie musimy powtarzać swoich i cudzych błędów: to, że część państw UE popełnia ekonomiczne samobójstwa, nie zobowiązuje nas do niczego. Przez ostatnie kilka miesięcy odbudowywaliśmy popyt wewnętrzny i mieliśmy tu wcale niemałe sukcesy. Ten rok nie musi być aż tak zły; trzeba tylko przy okazji zrobić od dawna odkładane porządki. Zaliczam do nich:
Warto również odseparować od wpływu na przepisy podatkowe tych, którzy w nich mieszali przez poprzednie ponad piętnaście lat i zafundowali podatnikom piekiełko ?VAT-u wspólnotowego? a do dziś zarabiają na jego pielęgnacji. Pewne rzeczy jednak nie mieszczą się w głowie ? okazuje się że do Sejmu trafiają nowelizacje ustawy o VAT, gdzie ponoć korzystano z porad kogoś, kto jest znany od lat z propagowania ucieczki od opodatkowania (?optymalizacji podatkowej?). O co tu chodzi?
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
Skontaktujemy się z Tobą w najbliższym dniu roboczym aby porozmawiać o Twoich potrzebach i dopasować do nich naszą ofertę.
Jest to elektroniczny tygodnik podatkowy, udostępniany Subskrybentom w każdy poniedziałek w formie newslettera.