Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: czy narzucana nam przez wszystkie władze (w tym czwartą) obowiązkowa nienawiść do Rosji wplącze nas w końcu w wojnę rosyjsko-ukraińską?

Jak dotąd się to nie udało, mimo że zwłaszcza w 2022 r. wielu obywateli naszego kraju wyrażało tę obawę. Nastąpiła wówczas pierwsza cicha ucieczka kapitału, często (choć skali nie znamy) przewalutowano depozyty i przenoszono je do obcych banków. Ile wtedy straciliśmy jako zbiorowość? Może się kiedyś dowiemy. Przez pewien czas w internetowej propagandzie dominował wręcz pogląd, że już „faktycznie jesteśmy w stanie wojny z Rosją” a przede wszystkim, że „nadchodzi (jakoby) trzecia wojna światowa” i już nic na to nie poradzimy. Musimy się więc zgodzić na wyrzeczenia i ofiary, bo są „nieuchronne”. Najbardziej absurdalne w tym przekazie było stwierdzenie, że „otwiera się (jakieś) okienko” dające (jakoby) możliwość zniszczenia Rosji a to jest nasz nadrzędny obowiązek bez względu na poniesione koszty. Przy okazji propagowano absurdalną ideę unii polsko-ukraińskiej, która miałaby powstać z wdzięczności za naszą bezinteresowną pomoc, której udzielano bez jakichkolwiek zobowiązań z drugiej strony. Gdy okazało się, że rząd w Kijowie wziął za darmo to, co daliśmy i „zdradził nas” wiążąc się z silniejszym państwem (czyli Niemcami), runął w gruzach gmach prowojennej propagandy. Czy ktoś miałby odwagę zaproponować polskim rolnikom czy przedsiębiorcom, aby poszli ginąć za prezydenta Zełenskiego w sytuacji, gdy ich wrogiem ekonomicznym jest ukraińska konkurencja? Można nawet postawić tezę, że polityczna porażka dotychczasowej większość parlamentarnej rządzącej przez minione 8 lat miała u podstaw negatywną ocenę polityki wschodniej i jej bolesnego fiaska. „Słudzy narodu ukraińskiego” zostali „zdradzeni” nie tylko przez „Zachód” (do którego ponoć należymy) ale również przez… Ukraińców, czego się mogliśmy po nich spodziewać.

Jesteśmy więc raczej spokojni: propaganda proukraińska jest już u nas niepopularna, udowodniliśmy sobie całkowitą i fundamentalną sprzeczność między polskimi a ukraińskimi interesami a perspektywa zalania polskiego rynku ukraińskimi produktami rolnymi po przystąpieniu tego państwa do UE jest dla nas katastrofą. Mimo cenzury nie da się już tego ukryć.

Czy jednak zaszczepiona i wciąż pielęgnowana przez propagandę wrogość wobec Rosji nie okaże się trwała i będzie miną, która kiedyś wybuchnie wciągając nas w inny, już nie ukraińsko-rosyjski konflikt? Nie można tego wykluczyć, ale być może los po serii porażek będzie nam przez chwilę sprzyjać. Ukraińcy nie chcą z nami gadać twierdząc, że robimy to, co nam każe Ameryka, więc lepiej rozmawiać z panem a nie sługą. To prawda. Świecimy odbitym słońcem, które może jednak zgasnąć. Jest wysoce prawdopodobne, że również w tym państwie (czyli USA) przegra stronnictwo opowiadające się za wojną z Rosją, bo przecież już trwa DUŻO ważniejsza wojna na Bliskim Wschodzie, którą już Zachód przegrał nie tylko w świadomości świata muzułmańskiego, ale również społeczeństw Starej Europy. Są to już przecież państwa częściowo muzułmańskie i nikt już nie zmieni tego faktu.

Rok 2024 może przynieść wielkie i zasadnicze przewartościowania dotyczące również Europy Wschodniej. Jeżeli wejdzie ona w skład sfederlizowanej Europy spowoduje, że będzie mogła być kontynuowana polityczna wrogość wobec Rosji? Przecież Niemcy będą już wtedy „zaspokojone”, osiągną swój cel, czyli dominację w Mitteleuropie i będą szukały akceptacji tego stanu. Gdzie? W Moskwie.

Nie nadchodzi III wojna światowa, choć politykę wschodnią lat 2022-2023 te rozgrywki już chyba przegraliśmy. Przegrani są już wszyscy: zarówno PiS jak i AntyPiS oraz nasi obywatele, których straty wynoszą nawet 200 mld zł. To raczej dużo.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją