Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: mitologia historyczna lat 1918-1920

     Jeszcze nie wyzwoliliśmy się z narzuconej nam w okresie międzywojennym, a następnie „przechowanego” w emigracyjnym piśmiennictwie, mitologii „odzyskania niepodległości” w latach 1918-1921. Celowo używam słowo „mitologia”, bo znane i dość łatwo weryfikowalne fakty trwale zastąpiono dość infantylną bajeczką, powtarzaną nie tylko „dziatwie szkolnej”, ale również w tzw. poważnym piśmiennictwie. Zarys owej bajeczki tworzą trzy (jakoby) niepodważalne tezy:

  • teza pierwsza: restytucja państwa polskiego nastąpiła właśnie w listopadzie 1918 roku („ni złego niż owego Polskę mamy od pierwszego”), a owo „odzyskanie” zostało (jakoby) osobiście dokonane przez Józefa Piłsudskiego, który po to przyjechał do Warszawy, i było to jego wyłącznym dziełem; bez „jego woli” nie byłoby odrodzenia Polski,
  • teza druga: ówczesna klasa polityczna „skupiła się wokół” Tymczasowego Naczelnika Państwa, bez szemrania akceptowała jego przywództwo, a jego autorytet w kraju oraz za granicą był bezsporny. Był on również jedynym ośrodkiem myśli politycznej, którą posłusznie realizowały wszystkie siły polityczne i dzięki niemu przekreśliliśmy rozbiory i otworzyliśmy Państwo Polskie w granicach przedrozbiorowych,
  • teza trzecia: ostateczne zwycięstwo w 1920 roku było wynikiem „militarnego geniuszu” jednej osoby ? ówczesnego Naczelnego Wodza), który „w sposób mistrzowski” pokonał bolszewików, a Naród „jak jeden mąż” stanął w obronie naszej państwowości i „zwyciężył Rosję”, mimo że owi bolszewicy w tym samym czasie walczyli również z tym państwem.

     W myśl powyższych tez, będących credo polityki historycznej państwa zwanego dziś III RP, ukształtowano nie tylko wizję przeszłości, ale również ład przestrzenny, wystawiono tysiące pomników, nadano nazwy ulicom, placom, instytucjom publicznym oraz napisano naszą oficjalną historię.

     A teraz kilka słów na temat każdej z powyższych niepodważalnych tez. Pierwsza z nich zbudowana jest na błędnej (z istoty) diagnozie prawnej: byt państwowy pod nazwą Królestwo Polskie odtworzony przez niemieckojęzycznych cesarzy już w dniu 5 listopada 1916 roku, czyli istniał już przed listopadem 1918 roku. Owo państwo miało swoje „władze”, m.in. głowę państwa w postaci Rady Regencyjnej, wydawano m.in. Dziennik Ustaw, który  był kontynuowany (ciągłość numeracji) również po 11 listopada 1918 roku. Rada Regencyjna jeszcze przed tą datą zapowiedziała powołanie Józefa Piłsudskiego na stanowisku ministra wojny, gdyż ów organ kreował „rządy Królestwa Polskiego”. Po upadku obu cesarzy dalsze istnienie owej Rady Regencyjnej nie miało legitymizacji ustrojowej, więc ów organ rozwiązał się, a powołany przez nią rząd powierzył funkcję Tymczasowego Naczelnika Państwa swojemu ministrowi, czyli Józefowi Piłsudskiemu, który ogłosił, że ją przyjmuje. Rząd ów został uznany wyłącznie przez państwo niemieckie, czyli Republikę Weimarską, która wysłała nawet swojego posła: przypomnę, że był tym znany na hrabia Harry von Kessler. Państwo Polskie istniejące w dniu 11 listopada 1918 r. było więc tym samym tworem prawnym co przed tą datą, tyle że nie był już „królestwem”. Władze tego państwa nie były uznawane przez państwa Ententy, które za wyłączną reprezentacją Państwa Polskiego uznawały Komitet Narodowej Polski z siedzibą w Paryżu; dopiero powołane w Warszawie rządu pod prezesurą Ignacego Paderewskiego, członka Komitetu Narodowego Polskiego; spotkały się z uznaniem międzynarodowym. Najprościej mówiąc: w 1918 roku nie powstał w sensie prawnym i faktycznym nowy byt prawnopaństwowy: władze tego państwa były kontynuacją organów istniejących przed 11 listopada tego roku. Nie było więc przysłowiowej godziny zero, od której rozpoczął się czas naszej niepodległości.

     Było to również państwo w dalszym ciągu kupowane przez wojska niemieckie, grabiące bez litości jego zasoby przy milczącej akceptacji nowych „władz”. Poprzednim wielkorządca generalnego gubernatorstwa niemieckiego z siedzibą w Warszawie był generał Hans von Besseler, który uciekł do Torunia (czyli do Niemiec), a w jego miejsce Berlin przysłał wspomnianego już hrabiego, który przez współczesnych był traktowany – czego nie ukrywano ? jako kolejny niemiecki gubernator. W siedzibie jego poselstwa stawiali się karnie członkowie ówczesnych „władz” okupowanego państwa, z Tymczasowym Naczelnikiem Państwa na czele, co w pełni potwierdza fasadowy charakter dokonujących się zmian. Czyli pierwszy element mitu ma kiepskie potwierdzenie w faktach, nie tylko tych ze sfery bytu, ale również powinności.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją