Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: zmowa elit przeciwko wyborcom

Od zarania historii Trzeciej Rzeczypospolitej wiemy z oficjalnych źródeł, że problematyka polityki zagranicznej jest przedmiotem jakiegoś „ponadpartyjnego porozumienia”, co oznacza, że klasa polityczna nie ma zamiaru pytać się wyborców o ich zdanie w tej sprawie. Inaczej mówiąc, obywatele nie mają tu nic do powiedzenia, bo niezależnie od tego, kogo wybiorą i jakie w tej sprawie mają poglądy, polityka zagraniczna będzie taka sama. Czyli POPiS rządzi nad naszymi głowami a głosowanie w wyborach nie ma żadnego znaczenia. Gdyby jeszcze ów spisek elit, ponoć charakterystyczny również dla wielu państwa zachodnich, w tym zwłaszcza dla naszego „strategicznego sojusznika”, przyniósł nam obywatelom jakieś korzyści, to moglibyśmy się z tym pogodzić. Tymczasem prowadzona od kilkunastu lat przez cały POPiS polityka wschodnia i proeuropejska znaczona jest drożyzną i zubożeniem oraz zbędnymi wyrzeczeniami, które mają być jeszcze większe, bo musimy bezwarunkowo wspierać „walczącą Ukrainę” i interesy „międzynarodowych” (czyli zachodnich) agrokoncernów posiadających ukraińskie czarnoziemy. Ale nie tylko. Cała strategia wschodnia prawdopodobnie skończy się klęską nie tylko ekonomiczną, lecz również militarną, bo nie musimy być wciągnięci w cudzą wojnę. Dlaczego? Już tłumaczę. Przypomnę dotychczas głoszone prawdy („fundamenty”) tej polityki:

  • należy bezwarunkowo i za darmo wspierać antyrosyjskie władze w Kijowie uniemożliwiając im zawarcie kompromisu kończącego ten konflikt,
  • podtrzymanie tej wojny ma doprowadzić do wykrwawienia Rosji, która „musi przegrać” tę wojnę,
  • owa przegrana doprowadzi do jej historycznego osłabienia a nawet rozpadu pod wpływem „miażdżących sankcji”, co uniemożliwi jej „zebranie sił” po to, aby ponownie zaatakować kogokolwiek, w tym zwłaszcza państwa „wschodnie flanki NATO”,
  • władze w Kijowie prowadzą „naszą wojnę”, bo bronią nas „przed rosyjską agresją” i tylko kwestią czasu jest, kiedy nastąpi (nieuchronny) ekonomiczny i polityczny upadek Rosji,
  • patronem tej polityki były, są i będą niezmiennie Stany Zjednoczone, które (jakoby) od zawsze prowadziły antyrosyjską politykę.

Czas już zanegował tą politykę i unieważnił jej cele, gdyż:

  • antyrosyjskie władze w Kijowie nie wygrały „naszej wojny” i jej już nie wygrają, bo nie są zdolne do działań ofensywnych,
  • Rosja nie tylko nie rozpadła się, nie załamała się ekonomicznie ani politycznie, lecz również jest ponoć silniejsza niż przed wojną,
  • obywatele naszego kraju nie chcą ponosić ciężarów tej polityki, a zwłaszcza żądają zablokowania importu towarów produkowanych przez „ukraińskie” agrokoncerny rolnicze,
  • Stany Zjednoczone wcale nie muszą prowadzić polityki antyrosyjskiej i mogą „zdradzić” swoich wiernych sojuszników nie tylko we Wschodniej ale również w Zachodniej Europie,
  • Rosja ma za kilka lat zaatakować państwa NATO, w tym Polskę, bo dziś już prowadzimy z nią „naszą wojnę”.

Czyli wszystkie działania, a przede wszystkim nasze wyrzeczenia były całkowicie bez sensu. Oznacza to, że zmowa elit na temat polityki zagranicznej dowodzi dyletantyzmu jej autorów oraz myślenia życzeniowego.

Może bunt rolników w Polsce oraz w całej Unii Europejskiej doprowadzi do tego, że to wyborcy będą wreszcie decydować o kierunku polityki zagranicznej, która będzie choć trochę mniej szkodliwa niż obecnie.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją