Od wielu lat dobrze wiadomo, że wizerunkiem medialnym systemu podatkowego rządzi kilka „inwestorów” robiących międzynarodowy biznes na podatkach. Zarobek ich pochodzi z trzech rynków:
Ich interesy mają silną oprawę medialną (podmioty te występują tu też w roli inwestorów), lecz są to nakłady przynoszące wysokie zwroty dzięki zastosowaniu od lat znanego obywatelom scenariusza:
Podatnicy wielokrotnie byli i będą poddawani temu scenariuszowi: aby go zrealizować trzeba sporo zainwestować na rynku medialnym, który – jak każdy rynek – można opanować. Najważniejsze jest to, aby wykreowany w ten sposób obraz medialny nie doznał jakiegokolwiek uszczerbku i nikt nie wychylił się np. ujawniając, że owe „korzystne dla podatników przepisy” są w rzeczywistości wręcz wrogie, a naiwniacy kilka razy zapłacą za swoją łatwowierność. Mam tu dość bogate doświadczenia: udzielałem swego czasu wywiadu jednego z „opiniotwórczych” dzienników, aktywnie uczestniczącym od lat w tym biznesie, uzależniając jego udzielenie od braku cenzury: jeśli udzieliłem odpowiedzi na zadane mi pytanie, tekst został autoryzowany, to powinien być w całości opublikowany. Jak można się domyślać usiłowano ocenzurować moje wypowiedzi, przez co nie zgodziłem się na publikację całości. I bardzo dobrze, bo nie w każdym towarzystwie należy publikować.
Podsumowując: panujący niepodzielnie w „opiniotwórczych mediach” wizerunek systemu podatkowego ma charakter biznesowy i służy obskubywaniu naiwnych obywateli.
Należy więc zadać pytanie, czy inny, wszechobecny w mediach obraz, którego istotą jest zohydzenie Polski, jest być może również określonym zamierzeniem biznesowym. Od ponad trzydziestu lat (zaczęło się to pod rządami nieboszczki Polski Ludowej) przede wszystkim w mediach, ale również w sztuce przedstawia się Polskę w możliwie najczarniejszych barwach. Panuje tu wszechobecny „syf”, wszystko co wyprodukujemy lub stworzymy jest bezwartościową tandetą, Polacy są wredni, politycy są głupi i sprzedajni, a przede wszystkim wyjątkowo wręcz niekompetentni, tu niczego naprawić się nie da („niedasizm”), wszystko jest głupie i beznadziejne, trzeba stąd jak najszybciej wyjechać, wyprzedać co się da, bo i tak tu nic nie ma wartości, bo ostatecznie grozi nam „rosyjska agresja”, a „Zachód nas zdradzi”. Niczego nie umiemy wyprodukować ani wymyślić, nie warto wydawać pieniędzy na jakąś tam naukę czy szkołę bo przecież – jak mówił idol wszystkich liberałów – „taniej to można kupić na Zachodzie”.
Czy powyższy obraz pielęgnowany przez długi czas jest tylko efektem aberracji umysłowych, czy też nieuleczalnej depresji jego twórców, czy też ktoś – podobnie jak w podatkach – zainwestował na tym rynku? Zada ktoś pytanie: po co by wyrzucał pieniądze na takie bzdury? Odpowiedź jest dużo prostsza niż w podatkach. Obywatele, którym zohydzono ich kraj oddadzą za darmo lub sprzedadzą za bezcen swój majątek a przede wszystkim wyjadą do państw, dla których biały, chętny do pracy imigrant z Europy nie będący muzułmaninem jest najbardziej poszukiwanym „towarem”, zwłaszcza jako przeciwwaga do zależności nieasymilującej się społeczności afrykańskiej i azjatyckiej. A my, nauczeni pogardy dla wszystkiego co polskie, szybko staniemy się „prawdziwymi Europejczykami”, którzy szybko wymarzą z pamięci obraz „polskiego syfu”.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
Skontaktujemy się z Tobą w najbliższym dniu roboczym aby porozmawiać o Twoich potrzebach i dopasować do nich naszą ofertę.
Jest to elektroniczny tygodnik podatkowy, udostępniany Subskrybentom w każdy poniedziałek w formie newslettera.