Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: „partia pruska”

     Użyte w tytule określenie („partia pruska”) pochodzi z końca XVIII wieku , gdy na scenie politycznej dochodzi do wielkich (i jak się później okazało tragicznych dla Kraju) wpływów grupa polityków wykreowanych i wspieranych przez pruski Berlin. Apogeum ich wpływów był czas Sejmu Czteroletniego i ? a jakże ? uchwalenie Konstytucji Trzeciego Maja. We współczesnej historiografii pomija się skrzętnie fakt, że owo „stronnictwo reform” było przez współczesnych nazywane właśnie „partią pruską”, bo jego związki z Berlinem były powszechnie znane i nieukrywane przez pruskich posłów w Warszawie. „Partią patriotyczną” byli konserwatywni magnaci oraz posłowie, którzy bronili tradycji i wolności szlacheckich Rzeczypospolitej, a przede wszystkim „zierenicy” owej wolności, czyli liberum veto. Jako że historię „piszą” posłuszni polityce historycznej publicyści i usłużni akademicy, dziś „partie pruską” nazywa się „stronnictwem patriotycznym”, bo z perspektywy XIX a zwłaszcza XX wieku wszystko, co wiąże się z pruskimi, a zwłaszcza niemieckimi wpływami w Polsce, kojarzy się ze zdradą i zaprzaństwem. Wiemy, że owa „partia pruska” miała cztery misje:

  • przekonanie, że zależność od Prus jest „odzyskaniem niepodległości” przez nasz Kraj,
  • ograniczenie wpływów rosyjskich w Polsce,
  • doprowadzenie do konfliktu politycznego a najlepiej militarnego z Rosją,
  • ostateczne zawarcie aliansu prusko-rosyjskiego, którego polem byłoby „rozwiązanie polskiego problemu” poprzez kolejny rozbiór Polski.

     Plan ten został z sukcesem dla Prus w pełni zrealizowany, a członkowie „partii pruskiej” (dziś są już „patriotami”) uciekli za granicę przed odpowiedzialnością za doprowadzenie kraju do katastrofy, którą zwieńczyła klęska Powstania Kościuszkowskiego, mającego charakter antyrosyjski, ale tłumionego również przez wojska pruskie.

     Po co przypominam ten prawie już zapomniany obowiązek z przeszłości? Tylko po to, żeby podkreślić jego polityczną aktualność. „Partia pruska” (dziś powinniśmy powiedzieć „niemiecka”) była również później obecna na naszej scenie politycznej i zapewne mamy ją również dziś. Sądzę, że również cele owej partii nie uległy istotnym zmianom, zwłaszcza że z perspektywy protektora jest ona bardzo skuteczna i osiągnęła już spore sukcesy. Warto je wymienić:

  • ekonomiczną i polityczną zależność Polski od Niemiec nazywamy dziś „niepodległością”, mimo że jesteśmy częścią „niemieckiej przestrzeni życiowej pod nazwą Mitteleuropa”,
  • wyrugowanie z Polski wpływy rosyjskie: więcej, każdy, kto wyraziłby nawet jakieś nieopatrzne słowo sympatii pod adresem Rosji, będzie napiętnowany a nawet ukarany,
  • jesteśmy już w stanie „zimnej wojny” z Rosją: zajadła wrogość i pogarda do wszystkiego co rosyjskie jest obowiązującą ewangelią nowego patrioty.

     Czy ma to doprowadzić do wojny, aby Berlin musiał uśmierzyć polski bunt wspólnie z Rosją? Nie ma takiej potrzeby. Wpływy niemieckie sięgają dziś dużo dalej niż do Bugu. Do Mitteleuropy zalicza się również państwa bałtyckie (stacjonują tam wojska niemieckie, które wkroczyły tam na zaproszenie tamtejszych „partii pruskich”). Berlin ma przede wszystkim wielkie wpływy na Ukrainie, czyli nastąpił powrót do koncepcji z czasów Pokoju Brzeskiego z 1918 r. oraz okupacji lat 1941-1944. Gdy Kijów jest proniemiecki, rola Warszawy w niemieckiej polityce drastycznie spada. Ideałem dla protektora byłby powrót do lat 1916-1918, czyli przekazanie Polski formalnej dominacji jakiejś nowej Rady Regencyjnej. Tę rolę ma pełnić nowa partia pruska, teraz dla niepoznaki mieniąca się „europejską”. Słusznie zresztą: przecież „polskość kojarzyć się powinna z nienormalnością”. Normalny jest przecież „pruski ład i porządek”.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją