Tradycja polskiego prawa podatkowego opowiadała się jednoznacznie po stronie obiektywnego definiowania podmiotowości podatników oraz innych podmiotów prawa podatkowego, zwanych przez niektórych „podmiotami biernymi”. Istotą tej teorii jest materialny charakter: podatnikiem jest podmiot, który obiektywnie uczestniczy w zdarzeniu podlegającym opodatkowaniu i nie ma żadnego znaczenia:
Tradycja ta królowała (i nawet do dziś jest obecna) w oficjalnym piśmiennictwie a zwłaszcza w opisowych podręcznikach prawa podatkowego. Od dwudziestu lat, czyli od momentu, gdy rozpoczął się proces harmonizacji prawa podatkowego, powoli acz skutecznie przestaje ona mieć znaczenie. W najważniejszym podatku (a jest nim podatek od towarów i usług) zaczyna dominować jakaś dziwaczna doktryna psychologiczno-behawioralna, definiująca na nowo podmiotowość podatników. Oczywiście w treści przepisów jest ona nieobecna. Dominuje natomiast w doktrynie sądowej oraz urzędowej. Jej treścią są alternatywnie następujące koncepcje:
Zatrzymajmy się na chwilę przy trzeciej teorii. W jej świetle opisana przez ustawodawcę czynność podlegająca opodatkowaniu - mimo uczestnictwa w niej podmiotu mającego ustawowe cechy podatnika - (jakoby) nie podlega opodatkowaniu, gdy ów podmiot miał naganne cele lub złą świadomość. Odtworzenie sposobu rozumowania twórców tej teorii nie jest proste, ale bełkotliwe jej uzasadnienie da się być może zrozumieć. Otóż podmiot wykonujący bezspornie czynności podlegające opodatkowaniu przestaje być podatnikiem, gdy nie przyświecał mu jakiś „cel biznesowy”. Podmiotowość podatkową odbiera mu wiedza, że ktoś inny w łańcuchu dostaw nie zapłacił należnego podatku z tytułu swoich czynności (on w tej teorii był podatnikiem): był to jakieś „znikający podatnik” i jego zachowanie powoduje, że kolejni nabywcy danego towarów już podatnikami nie są.
Trudno wymyślić coś bardziej absurdalnego, bo w tej teorii oszust jest podatnikiem, a dalszy kontrahent tego oszusta już nie, jeśli wiedział, że jego czynności są częścią jakiegoś złego planu, na który on zgodził się świadomie, albo nawet nieświadomie w wyniku niedbalstwa lub lekkomyślności. To już nie tylko absurd, to groteska.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
Skontaktujemy się z Tobą w najbliższym dniu roboczym aby porozmawiać o Twoich potrzebach i dopasować do nich naszą ofertę.
Jest to elektroniczny tygodnik podatkowy, udostępniany Subskrybentom w każdy poniedziałek w formie newslettera.