Opublikowano wreszcie nowelizację nowelizacji przepisów dotyczących faktur ustrukturyzowanych. Wbrew zapowiedziom Ministra Finansów (którą podatnicy przyjęli z ulgą i zadowoleniem), nie usunięto zasadniczych błędów tej koncepcji, a proponowane zmiany mają charakter wręcz kosmetyczny. Czyli dalej forsowany jest absurdalny, kosztowny, szkodliwy politycznie i w sumie niewdrażalny projekt niewiadomego autorstwa, który doprowadzi do całkowitej destrukcji systemu rozliczeń i dokumentowania sprzedaży i zakupów w obrocie gospodarczym. Szkodnictwo w reformowaniu podatków, zwłaszcza przy okazji ich cyfryzacji, którego ofiarą są podatnicy, jest powszechnie znane i stało się od ponad dwudziestu lat zasadą nadrzędną wszystkich miłościwie nam panujących rządów (całego POPiSu). Na tych „reformach” mają zarobić interesariusze, a zwłaszcza biznes informatyczny oraz „międzynarodowy” biznes podatkowy. A co gorsza „reformy” te prowadzą do destrukcji systemu podatkowego i obniżenia jego efektywności. Pamiętamy jakie bzdury opowiadano nam, że jakieś tam „jotpeki uszczelnią VAT”, a pod ich rządami zwroty tego podatku wzrosły ze 113 do 219 mld zł (przez trzy lata) i w 2023 r. rozdano prawie połowę wpływów. Jeszcze gorszy skutek będzie mieć próba (oczywiście nieudolna) wdrożenia obowiązkowego wystawiania faktur ustrukturyzowanych. Dlaczego? Już tłumaczę:
Tak więc to rok 2026 przyniesie tę katastrofę, której udało się uniknąć w lipcu 2024 r. Czy politycy, którzy będą jej autorem, wygrają kolejne wybory? Wolne żarty, zwłaszcza że po zmianach w „światowym przywództwie” ich pozycja jest raczej słaba. Stąd tylko jeden wniosek: nie należy podejmować kolejnej próby destrukcji systemu fakturowania.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
Skontaktujemy się z Tobą w najbliższym dniu roboczym aby porozmawiać o Twoich potrzebach i dopasować do nich naszą ofertę.
Jest to elektroniczny tygodnik podatkowy, udostępniany Subskrybentom w każdy poniedziałek w formie newslettera.