Akcyza i Podatek Akcyzowy – Serwis ISP – Nr. 45/2022

Tekst prof. W. Modzelewskiego: Perspektywy roku 2022 dotyczące akcyzy (i nie tylko)

Słabe wyniki dochodów z akcyzy za pierwszy miesiąc 2022 r. w dodatku w porównaniu z bardzo ostrożną prognozą dochodów z tego podatku na ten rok, nie zapowiadają nic dobrego, mimo że pochodziły „jeszcze sprzed wojny”, którą to wojnę ogłosiły w Polsce wszystkie media (od TVN do TVP). Godna uwagi jest dwoistość obowiązującej u nich poprawności:

  • część twierdzi, że „mimo wojny jesteśmy bezpieczni”, bo „jesteśmy członkami NATO” i w razie czego staną w naszej obronie wszyscy (a zwłaszcza Bułgarzy, Duńczycy i Portugalczycy),
  • ci sami publicyści mówią również coś wręcz przeciwnego, że „jesteśmy już w stanie wojny z Rosją”, mimo członkostwa w NATO, czyli – jeśli dobrze rozumiem – to nasze państwo tworzy jakąś prywatną wojnę nie jako członek NATO.

Nie dziwmy się, że obywatele, a zwłaszcza przedsiębiorcy i inni podatnicy prowadzący działalność gospodarczą, czują się zdezorientowani, reagują nerwowo, wyzbywają się złotówki. I ustawiają się w bardzo długich kolejkach po paszporty: czyżby nasz dowód osobisty, dzięki któremu możemy wyjechać do dowolnego państwa UE, już nie daje nam poczucia bezpieczeństwa? Trudne pytania, które w dodatku mają w tle szalejącą drożyznę i spadek produkcji oraz wolumenu sprzedaży; za te same pieniądze jesteśmy w stanie coraz mniej kupić. Konsument jest z każdym dniem coraz biedniejszy, już zaciska pasa, czyli będzie kupować mniej wyrobów akcyzowych, a niektóre nawet w wyniku sankcji nie będą już dostarczane.

Czy prognoza dochodów z akcyzy na ten rok w wysokości 79 mld zł jest jeszcze cokolwiek warta? Odpowiedź znamy zbyt dobrze: drożyzna (niektórzy twierdzą, że olej napędowy będzie niedługo kosztować ponad 10 zł) i wysoce prawdopodobne przerwy w dostawach paliw silnikowych spowodowane rezygnacją z importu ropy naftowej z Rosji (tu sankcje nałożyliśmy na samych siebie) oraz… obniżki stawek podatku, zimniejszą drastycznie wolumen sprzedaży, a przy stawkach kwotowych tego podatku oznacza to spadek nominalny dochodów budżetowych. Mimo prób przekonania władzy do reformy tego podatku zrezygnowano z co najmniej 10 mld zł dodatkowych dochodów pozostawiając uprzywilejowanie podatkowe zarówno piwa jak i tzw. podgrzewaczy (najważniejszy substytut papierosów); pieniądze „były do wzięcia”, ale nie pozwolili na to faktycznie rządzący tym podatkiem lobbyści. Jak nauczają nas internetowi geostratedzy (naprawdę to powiedzieli), za jakieś „gwarancję bezpieczeństwa” musimy podporządkować nasze ustawodawstwo (w tym podatkowe) zachciankom naszego strategicznego partnera.

O wykonaniu prognozy dochodów budżetowych z VAT-u oraz podatków dochodowych w tym roku możemy również zapomnieć. Następuje szybka i już chyba nieuchronna degradacja systemu fiskalnego, bo ta część biznesu, która daje działać na rynku mimo paniki wywołanej „zagrożeniem wojennym”, będzie finansować się w istotnej części niepłaconymi podatkami. O skali tego zjawiska możemy tylko spekulować.

Oczywiście jest wciąż miejsce dla niepesymistycznych prognoz. Marzeniem tej części biznesu, która nie chce zwijać w Polsce interesów i nie wierzy w „III wojnę światową”, jest szybkie zakończenie walk na Ukrainie, zawarcie rozejmu lub inny skuteczny sposób pacyfikacji oraz rezygnacja z zastosowania zabójczych sankcji, które będą niszczyć nie tylko gospodarkę rosyjską, lecz również państwa europejskie, w tym nasz kraj. Wbrew temu co mówią opiniotwórcze media ani biznes, ani tym bardziej polscy konsumenci nie godzą się na istotne i trwałe zmniejszenie realnych dochodów – podobnie zresztą jak ich odpowiednicy na tym prawdziwym Zachodzie. Tam tylko niewielu i wręcz pokątnie używa słowa „wojna”, bo umieją dbać o wartość swoich aktywów. Wszystkie nie będące sojusznikami USA państwa azjatyckie (a same Indie, Chiny i Pakistan prezentują dużo większy potencjał ekonomiczny niż Unia Europejska) nie przyłączą się do owych sankcji i przejmą podobnie porzucone przez Zachód kontrakty z Rosją. Gdy zamilkną armaty, zakończy się w Polsce panika, ucieczka kapitału, wyprzedaż złotego a przede wszystkim Polacy nie skorzystają z paszportów, po które stoją dziś w niekończących się kolejkach. Naszą jedyną szansą jest pokój i to możliwie jak najszybciej zawarty. W tej wojnie już nie ma i nie będzie zwycięzców: wszyscy ją przegrali, również my poprzez trwałą utratę części aktywów. Przypomnę nam wszystkim pewien pomijany w antyrosyjskiej (innej nie ma) narracji szczegółów: Rosja jest i pozostanie największym eksporterem pszenicy, którą żywi się nie tylko cały Bliski Wschód. Nikt jej w tej roli nie zastąpi, a brak dostaw oznacza widomo głodu dziesiątków a nawet setek milionów ludzi. Ale to tak na marginesie.

Oby rok 2022 nie był początkiem jeszcze głębszej katastrofy nie tylko w dochodach budżetowych z akcyzy. Wszystko zależy od tego, jak szybko zakończy się wojna na Ukrainie. Jeśli to państwo w jakiejś formie przetrwa (ucieknie zeń na pewno ponad dwa miliony ludzi) na pewno nie będzie członkiem NATO i UE: przecież wiedzieliśmy to zanim rozpoczęła się wojna. Po co ją więc wywołano?

 

Profesor Witold Modzelewski