Recesja a przede wszystkim spadek sprzedaży doprowadził do obniżki dochodów budżetowych w tym roku. Prawdopodobnie w stosunku do prognozy spadek dochodów z podatku od towarów i usług wyniesie 15 mld zł, a z akcyzy o 6 mld zł, czyli o około 10%, co i tak jest sukcesem w stosunku do prognoz z marca br. (15% prognoza ISP) oraz tzw. realistów, którzy wieszczyli utratę jednej piątej dochodów. Poza ujemnym skutkiem koniunkturalnym zmniejszyła się jednak również efektywność fiskalna wszystkich czterech głównych podatków do których zaliczają się również oba podatki dochodowe. Dlaczego? Odpowiedź jest dość oczywista: poturbowane przez pandemię organy władzy publicznej, w tym zwłaszcza aparat skarbowy, nie wydają się zbyt groźne, ich sprawność w powszechnym przekonaniu drastycznie spadła, a przede wszystkim dominuje przekonanie o dużo niższej aktywności kontrolnej całości aparatu. Owo przekonanie może okazać się błędne, gdyż typową reakcją na spadek dochodów budżetowych jest zwiększenie represyjności fiskalnej, co już zresztą ma miejsce. Za co prawdopodobnie wezmą się organy skarbowe, a zwłaszcza celnicy UCS? Oczywiście za „oszustwa w VAT”, czyli tych podatników, którzy w latach 2015 i później dali się wciągnąć w „optymalizację rozliczeń” proponowaną przez również „renomowanych ekspertów”. Przez poprzednie dziesięć lat (2004-2014) natrętnie urabiano podatników, że wspólnotowy VAT jest „bezpieczny”, „prosty”, „przewidywalny”, a przede wszystkim „korzystny dla podatników”. Obraz tego podatku był wręcz bajkowy: można go nie płacić lub „radykalnie zoptymalizować” i nic nie będzie ci grozić. Był to przecież „VAT w najlepszym wydaniu” ? prawda? Wydano na jego temat opasłe tomy „talmudu” sądowo-interpretacyjnego, a podatnicy mieli w poczcie czoła zgłębić genialne myśli dotyczące zwłaszcza prawa do odliczenia ze sfałszowanych faktów, jeśli ?podatnik nie widział i nie mógł przy dołożeniu należytej staranności wiedzieć, że uczestniczył w oszustwie?. Byli nawet tacy, którzy uwierzyli w te bajeczki i kupili „procedury zabezpieczające”, chroniące ich (jakoby) przed zarzutem świadomego uczestnictwa i braku staranności.
Populacja firm, które są na potencjalnym celowniku władzy z tej grupy jest jeszcze bardzo duża. Aby do nich dotrzeć nie trzeba rządowych „jotpeków” ? wystarczy przejrzeć akta toczących się lub już zakończonych postępowań, w których pojawią się inni, nie objęci nimi uczestnicy „schematów optymalizacyjnych”. Innym sposobem, na który nieoficjalnie niekiedy zwracają uwagę kontrolerzy, są inicjatorzy owej optymalizacji ? jeżeli tu byli aktywni. Przecież wiadomo, że w większości przypadków owe pomysły były „importowe” ze „starej Europy”, gdzie zostały już wielokrotnie przetestowane w pierwszym dziesięcioleciu tego wieku. Na pewno wydane w tych sporach decyzje wymiarowe zwiększą zaległości podatkowe w VAT, bo ich realna efektywność fiskalna nie była i nie będzie wysoka.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych