Od prawie sześciu lat wmawiano nam, że najważniejszym remedium uszczelniania podatków jest (jakoby) tzw. jednolity plik kontrolny (JPK), czyli obowiązkowe wysyłanie do organów podatkowych jakichś części ewidencji podatkowych. Na czym polegać miała efektywność tej „cudownej broni” fiskusa? Nie wiadomo, ale medialni propagandyści opowiadali, że dzięki temu organy będą „wszystko wiedzieć” o podatnikach, a – jak się można domyślać – pod wpływem tej inwigilacji będą oni do bólu uczciwi oraz będą bezbłędnie rozliczać podatki w dodatku zgodnie z powszechnie niezrozumiałymi i wciąż zmienianymi przepisami oraz sprzecznymi interpretacjami tychże przepisów. Znaleźli się nawet tak odważni „odkrywcy”, którzy twierdzili, że dzięki tymże „jotpekom” można będzie zlikwidować… deklaracje podatkowe, bo organy podatkowe będą same ustalały na podstawie owych ewidencji ile podatnik ma zapłacić, ile odliczyć a ile należy mu się do zwrotu. Czyli każdego roku organy podatkowe wydawałyby ponad dwadzieścia milionów decyzji podatkowych, bo wysokość podatku albo zwrotu podatku określa się albo w deklaracji podatkowej albo w formie decyzji organu podatkowego. Ostatecznie pod wpływem perswazji (również z moim udziałem) deklaracji w podatku od towarów i usług nie zlikwidowano, lecz wstydliwie dolepiono do nich ów „jotpek”, czyli wyciąg z prowadzonych ewidencji Miała w związku z tym spełnić się przepowiednia „międzynarodowych ekspertów”, że w wyniku tego już nie będzie żadnej luki w tym podatku. Rok 2023, czyli najbardziej reprezentatywny okres, w którym miłościwie panował nam ów „jotpek” (nie było żadnych zdarzeń nadzwyczajnych), pokazał, ile warta jest wiedza owych ekspertów. Zwroty tego podatku zwiększyły się prawie dwukrotnie (z 113 mld zł w 2021 r. do 219 mld zł w 2023 r.) sięgając prawie połowy wpływów (rekord w historii) a zgodnie z oficjalnymi dokumentami luka VAT jest już znów dwucyfrowa i wróciła do poziomu z czasów, gdy jedynym sposobem zwalczania oszustw podatkowych była likwidacja opodatkowania tym podatkiem w postaci odwrotnego obciążenia (lata 2011-2016).
Czy dla podatników jest to jakiekolwiek zaskoczenie? Oczywiście nie, bo przesłanie wyciągów z ewidencji podatkowych samo z sobie niczego nie „uszczelnia”, gdyż:
- zapis w tejże ewidencji pod którą kryje się sfałszowany dokument (np. faktura) nie różni się niczym od zapisów dotychczasowego rzetelnego dokumentu,
- w ewidencji podatkowej nie ma jakichkolwiek danych na temat realnych zdarzeń (dostawy towarów lub świadczenie usług): księguje się dokumenty a nie realne zdarzenia, a ewidencja jest nierzetelna tylko wtedy, gdy władza udowodni, że owych zdarzeń nie było, a to można zrobić tylko przy pomocy kontroli oraz procedur jurysdykcyjnych,
- zapisy w ewidencji same w sobie nie zawierają jakichkolwiek informacji, że naruszono prawo podatkowe w inny sposób niż fałszowanie ksiąg: jeżeli zaksięgowano faktury korygujące in minus z tytułu zwrotu towarów, które w danym miesiącu nie miały miejsca, to nikt tego nie udowodni przy pomocy analizy tych zapisów czy jakiś „instrumentów informatycznych”,
- wysokość odliczeń i zwrotów w tym podatkowych zależy również od „proporcji” i „preproporcji”, które nawet nie są raportowane, a sposoby ich obliczania są poza ewidencją.
Gdyby więc owe „jotpeki” miały jakąkolwiek wartość poznawczą, to w poprzednim roku nie zwrócono by aż 219 mld zł, czyli o prawie 100 mld zł więcej niż przed dwoma laty. Legł w gruzach kolejny mit, który był nam wmawiany przez lata.
Na koniec przypomnę, że w ciągu najbliższych kilku lat ma być wprowadzony JPK-KR, czyli raportowanie ewidencji dla potrzeb podatku dochodowego od osób prawnych a potem fizycznych. Destrukcji systemu podatkowego będzie więc kontynuowana, tym razem w mniej ważnym podatku. Godzi się również zapamiętać, że w połowie zeszłego roku przesłano (później wycofano) projekt ustawy likwidującej kontrolę podatkową. Może warto ogłosić konkurs, kto był autorem tych przepisów i czy pracował przed przyjściem do ministerstwa w „renomowanej firmie doradczej”? Nagrodą w tym konkursie powinien być dożywotni immunitet od kontroli podatkowej.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych