Ostatnie wydarzenia dotyczące projektów opodatkowania zbiórek publicznych skłaniają mnie do napisania swoistego listu otwartego do miłościwie rządzącej nam większości parlamentarnej. Czy może ten przypadek uświadomi wam, że od początku waszych rządów podrzuca się wam takie zgniłe jabłka, które kompromitują was w oczach obywateli? Przecież ktoś napisał nie tylko projekty tych przepisów za które trzeba publicznie kajać się, ale również ów Polski Ład, który trzeba było poprawiać już po ośmiu dniach jego obowiązywania. Trzeba było w związku z tym wyrzucić (co prawda wyjątkowo nieudanego) ministra finansów, ale przy okazji również innych ludzi, których jedynym choć obiektywnym grzechem było to, że nie zablokowali tych bzdur, które skompromitowały polityków.
Proceder ten niestety trwa do dziś a jego sztandarowym przykładem są tzw. faktury ustrukturyzowane, czyli idiotyczny pomysł, aby zaprzestać faktycznego doręczania faktur za wodę, ścieki, gaz, prąd i jego dystrybucję wszystkim bez wyjątku konsumentom. Miliony emerytów, którzy są adresatami tych faktur, miałyby „ściągać” sobie te faktury z jakiegoś KSeF-u, do czego nikt by ich nie zmusił. Owe faktury ustrukturyzowane miałyby wystawiać również obowiązkowo wszystkie mikrofirmy, w tym zwolnione z VAT-u. Jak miało by to wyglądać? Po naprawie przysłowiowego kranu ów wykonawca miałby elektronicznie wysłać fakturę do owego KSeF-u (nie do usługobiorcy) a usługobiorca miałby zapłacić za tę usługę nie znając ani kwoty należności ani nie widząc tego dokumentu. Czy można wymyślić coś jeszcze głupszego? Mnie wystarczy, ale projekt nowelizacji ustawy o VAT, w którym napisano te bzdury został opublikowany na oficjalnych stronach rządowych i podpisany przez urzędników.
Mam w związku z tym pytanie do nich wprost: czy osoby te są autorami tych pomysłów? Czy też powstały one poza resortem finansów? Pytanie nie jest bezzasadne i to z dwóch powodów. Po pierwsze, wyrzucony przed rokiem minister finansów tłumaczył się z nonsensów Polskiego Ładu w ten sposób, że jakoby nie znał tych projektów gdyż napisano je poza resortem finansów. Po drugie, podatkiem tym (i nie tylko tym) zajmują się tzw. ludzie z rynku, czyli kilka firm zajmujących się „optymalizacją podatkową” i te związki są powszechnie znane. Swego czasu ponoć „rozdano” poszczególne departamenty kilku firmom z tej branży, co również wcześniej miało miejsce. Za czasów rządów liberalno-ludowych podatek od towarów i usług był we władaniu pierwszej damy zatrudnionej w „międzynarodowej” (czyli amerykańskiej) firmie, która jeszcze pod inną nazwą znana była jako propagator tzw. kreatywnej księgowości.
Autorzy kolejnych projektów przepisów podatkowych z uporem kompromitują klasę polityczną i rządzącą większość parlamentarną. Czy robią to świadomie czy też w wyniku niekompetencji – nie ma to żadnego znaczenia. Dlatego też ponawiam pytanie do naszych elit: czy nie czas na wielkie sprzątanie pod pewnym adresem? Przecież autorzy projektów dotyczących owych faktur ustrukturyzowanych chcieli narzucić ich obowiązkowe wdrożenie w kulminacyjnym momencie kampanii wyborczej.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych