Serwis Doradztwa Podatkowego

Kto jest rzeczywistym autorem bezsensownego przymusowego wystawiania tzw. Faktur ustrukturyzowanych?

Brawo dla nowego ministra finansów: podrzucony przez poprzedników potworek legislacyjny w postaci powszechnego obowiązku wystawiania i przyjmowania tzw. faktur ustrukturyzowanych dla potrzeb VAT prawdopodobnie wyląduje w koszu i nie będzie „koszmarem tego lata” (miało to wejść w życie z dniem 1 lipca 2024 roku). Powodem są „wykryte błędy”, które „uniemożliwiają wprowadzenie tego systemu w 2024 roku”: będzie również przeprowadzony audyt zewnętrzny tego pomysłu. Potencjalny audytorom polecam artykuły na ten temat opublikowane w latach 2021-2023 na łamach periodyków wydawanych przez Instytut Studiów Podatkowych, a zwłaszcza Serwisu Doradztwa Podatkowego. Mediów „opiniotwórczych” lepiej na ten temat nie czytać, bo tam królował biznesowy optymizm (jest z tego zarobek).

Prawdopodobnie ten koszmar już nie wróci, bo się go nie da poprawić. Autorzy tego pomysłu nie rozumieją, że faktury podatkowe mogą być wystawione zgodnie z prawem UE również przed wykonaniem czynności i ów dokument „czeka” ich wykonania, co również może nie nastąpić (a zdarza się to bardzo często). Co wtedy się dzieje z tym dokumentem? Dziś idzie do przysłowiowego kosza, bo nie może być zaewidencjonowany ani przez potencjalnego dostawcę jak i potencjalnego nabywcę. Trzeba go „zniebylić”. Jak? Jak chcesz, bo ów dokument nigdy nie był „fakturą”: ani podatkową ani handlową ani w rozumieniu art. 108 ustawy o VAT. Jego zaewidencjonowanie byłoby czynem zabronionym i –  co najważniejsze – nigdy nie „byłby on w obrocie prawnym”, bo posłużenie się (użycie) tego dokumentu nie wywołuje skutków prawnych (tylko bezprawne). Co z tego wynika dla rozważań dotyczących tzw. Faktur ustrukturyzowanych? Ano tylko tyle, że dokument ten nigdy nie powinien być wysyłany do KSeF, bo tak naprawdę nie jest jeszcze fakturą podatkową (ani handlową).

Na pewno opracowanie nowej wersji centralnego rejestru faktur należy powierzyć fachowcom działającym w interesie publicznym, których od dawna nie było pod tym adresem. Teraz jest już tam na pewno jeden fachowiec, którym jest szef resortu: już za ten jeden ruch dotyczący faktur ustrukturyzowanych zasługuje on na najwyższe oceny. Bo degrengolada panująca od kilku lat w procesie legislacyjnym dotyczącym podatków jest czymś wręcz niepojętym. Takich potworków legislacyjnych jak ów dotyczący faktur ustrukturyzowanych, powstało tam bardzo dużo a inne leżą w szufladach i za chwilę zostaną podrzucone nowej władzy. Skądinąd wiadomo, że w kolejce czeka nowelizacja Ordynacji podatkowej wprowadzająca m.in. likwidację … kontroli podatkowej, czyli najważniejszego sposobu skłonienia podatników do dobrowolnego ujawniania zaległości podatkowych: przypomnę, że za czasów poprzednich rządów liberalnych (lata 2008-2014) wykonywano co rok ponad 40 tysięcy kontroli. Wciąż stoi również długa kolejka lobbystów, którzy albo chcą załatwić sobie „przepisy korzystne dla podatników”, albo obronić uzyskane za poprzednich czasów przywileje, bo przecież najłatwiej rozdawać państwowe pieniądze interesariuszom zmieniając na ich korzyść przepisy podatkowe. Wszyscy pamiętamy opowieść o „bananowej republice” w związku z brakiem opodatkowania a następnie bardzo niskim (dziś) opodatkowaniem akcyzą tzw. podgrzewaczy, z których korzysta jeden (oczywiście „zachodni”) koncern – jak widać – bardzo lubiany przez rządy prawicowe; jest na ten temat kapitalne wystąpienie sejmowe lewicowego posła sprzed kilku lat, które można obejrzeć w internecie. Problem jest aktualny do dziś. Czy owi lobbyści dotrą również do obecnych władz i ich przywileje zostaną zachowane? Nie wiadomo. Gdyby zlikwidowano bezzasadne przywileje w akcyzie dla części dostawców napojów alkoholowych (piwa) oraz dla dostawców tychże podgrzewaczy dochody z tego podatku przekroczyłyby w tym roku 100 mld zł, a tak realnie utrzymują się na tym samym poziomie od sześciu lat (faktycznie spadają w relacji do PKB). Czyli deficyt w tym roku mógłby być niższy, bo uzyskanie w tym roku aż pięćdziesięciomiliardowego przyrostu dochodów budżetowych z VAT-u można włożyć między bajki.

Swoją drogą nowy szef resortu finansów ma dobre pomysły: zapewne trzeba przeprowadzić również audyt zewnętrzny całości procesu tworzenia przepisów podatkowych i ustalić (z imienia i naszywka) autorów patologii legislacyjnych, które dominują już od ponad ośmiu lat a może od 2004 roku. Przecież nie należy kompromitować naszego państwa w oczach podatników uchwalając a następnie uchylając bezsensowne przepisy. Ale to problem na inną opowieść.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją