Kampania wyborcza w naszym kraju weszła już w fazę podatkową: wszystkie istotne (i nieistotne) partie polityczne prezentują swoje programy również w tej dziedzinie; niestety bez silenia się na jakąkolwiek oryginalność, wszyscy „upraszczają”, „obniżają” i obiecują „stabilizację”, czyli zmniejszenie ilości wprowadzanych zmian w przepisach podatkowych. Niekiedy idą jeszcze dalej i chcą zlikwidować niektóre podatki, a zwłaszcza tzw. PIT i składki na ubezpieczenie zdrowotne. W sumie racja, bo czym więcej wydaje się na ochronę zdrowia, tym szybciej wzrasta ilość chorych mimo, że naród cudownie wyzdrowiał z powszechnej do niedawna pandemii. Niepotrzebnie znęcam się nad polityczną propagandą kampanii wyborczej, bo przecież dobrze wiemy, że nie ma ona jakiegokolwiek znaczenia. Były co prawda pewne wyjątki, ale raczej się nie powtórzą. Niezależnie od tego jaki „program podatkowy” wybiorą obywatele, podatkami w naszej ojczyźnie rządzić będą ci sami aktorzy, których postaram się pokrótce wymienić. I tak:
Nie należy nie doceniać roli również różnego rodzaju „załatwiaczy”, którzy co pewien czas potrafią pokazać swoją władzę. Bo największym dorobkiem ustrojowym nie tylko naszego kraju lecz również innych państw „realnego kapitalizmu”, jest swoista prywatyzacja podatków i prawa podatkowego: tu da się załatwić przyjęcie rozwiązań, które są „korzystne dla podatników” a często nawet wiadomo, o kogo tu idzie, bo się tym zaraz pochwali, a „wolne media” przyznają za to „prestiżowe nagrody”.
Wyborcy mogą więc spać spokojnie: politycy nie będą mieli jakiegokolwiek wpływu na politykę oraz prawo podatkowe: nasz ustrój jest nadzwyczaj stabilny.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
Skontaktujemy się z Tobą w najbliższym dniu roboczym aby porozmawiać o Twoich potrzebach i dopasować do nich naszą ofertę.
Jest to elektroniczny tygodnik podatkowy, udostępniany Subskrybentom w każdy poniedziałek w formie newslettera.