Serwis Doradztwa Podatkowego

„Prawo niedoczytane”

Rok dwudziestopięciolecia Instytutu Studiów Podatkowych

 

Niezmiernie miło nam poinformować, że w tym roku obchodzimy dwudziestą piątą rocznicę powstania Instytutu Studiów Podatkowych, będącego liderem Grupy ISP.

W tym czasie służyliśmy swoją wiedzą i doświadczeniem naszym Kontrahentom, a przede wszystkim Podatnikom, oraz organom władzy publicznej, propagując postawy łączące efektywność ekonomiczną z legalizmem w celu pogodzenia dobra obywateli z interesem publicznym. Działalność nasza w sferze edukacyjnej, doradczej, eksperckiej i wydawniczej służyła już ponad 300 tysiącom Podatników.

W ciągu minionych dwudziestu pięciu lat dokładaliśmy wszelkich starań aby zapewnić najwyższą jakość naszej działalności, a nadrzędną dewizą było i pozostanie dobro i bezpieczeństwo naszych Kontrahentów. Wszystkim, którzy obdarzyli nas zaufaniem, najserdeczniej dziękujemy składając wyrazy głębokiego szacunku.

Zarząd i Pracownicy ISP

Opublikowanie kolejnej już sejmowej wersji obszernych i kompleksowych projektów nowelizacji przepisów prawa podatkowego (wrzesień 2021 r.), które mają wejść w życie już z początkiem przyszłego roku, a ich uchwalenie ma nastąpić do dnia 30 listopada 2021 r., jest kanwą dla kilku refleksji ogólnych i chwili zadumy nad kondycją naszej państwowości. Pozwolę sobie w sposób obrazowy nazwać te problemy: pierwszy z nich nazwę „szarżą”, drugi „zlepem”. Słowa „szarża” używam w znaczeniu kawaleryjskim (od „szarżować”); jest to atak galopem lub cwałem jednostki kawalerii mający na celu możliwie najszybsze starcie z przeciwnikiem. Charakteryzuje się maksymalną prędkością przemieszczania: pęd i odwaga ma zaskoczyć i zaszokować przeciwnika, oszołomić go i psychicznie pokonać lub osłabić. Zaletą tej formy ataku jest możliwość uzyskania szybkiego zwycięstwa kosztem oczywiście dodatkowych strat po stronie atakujących. W świadomości starszych pokoleń (nie wiem, jak to jest wśród młodzieży) najbardziej spektakularny polską szarżą była bitwa pod Somosierrą w Hiszpanii (wojny napoleońskie) w wykonaniu szwadronu gwardyjskiego pułku lekkokonnych (szwoleżerów – spolonizowane słowo francuskie), który dobrowolnie poszedł na służbę Cesarza Francuzów. Straty były relatywnie duże (jedna trzecia składu), ale bitwa w ciągu kilkunastu minut (tak!) została rozstrzygnięta.

Taką „szarżą” jest również rozpoczęta właśnie próba najgłębszych w historii zmian opodatkowania dochodów osób fizycznych. Ale nie tylko: przy okazji zamierza się zmienić setki innych przepisów, a projekt wraz z uzasadnieniem liczy około 700 stron. Będzie to bezprecedensowe wydarzenie legislacyjne: nikt tego tekstu w sejmie dokładnie nie doczyta, nie poprawi (istotą procesu legislacyjnego jest analiza i wnoszenie poprawek), a podatnicy i płatnicy nie nauczą się tych przepisów do końca roku. Jest to obiektywnie niemożliwe. W powszechnym mniemaniu tak się prawa nie stanowi, należy to robić powoli, z rozwagą, dać szansą na debatę i możliwość wycofania się z błędów. Obywatele powinni mieć dostatecznie dużo czasu, aby nauczyć się i przygotować do zastosowania norm prawnych (vacatio legis). Tego wszystkiego nie będzie: tę redutę zdobędziemy „szarżą” (podatkową). Można i tak rządzić: w końcu przez ostatnie półtora roku tak wprowadzali zmiany np. tzw. przepisy „covidowe” (również dotyczące podatków). Robili tak wszyscy w Europie (i nie tylko), bo czasy były nadzwyczajne: jak widać i w podatkach trwa wciąż stan wyjątkowy.

Jeden z dobrze poinformowanych polityków powiedział mi na usprawiedliwienie tych działań, że, po pierwsze, szkoda czasu na długie debaty w parlamencie, bo opozycja jest niekonstruktywna i niczego mądrego nie wniesie w czasie prac sejmowych i senackich. Po drugie, pośpiech nie daje szansy lobbystom zablokowania zmian niekorzystnych dla ich interesów, a to oni są dużo ważniejszym graczem („inwestorem legislacyjnym”) niż opozycja. Jeśli chcesz – jak się wyraził – przeciąć „wrzód” (podatkowy), to rób to szybko i bez ceregieli. Gdy zdarzą się błędy, to się później równie szybko poprawi.

Może i racja: ale nam, czyli podatnikom trzeba się do tego dostosować, czyli będziemy mieli „prawo nieodczytane”.

Refleksja druga, którą nazwałem żargonowym słowem „zlep” (od lepienia), jest syntetyczną oceną treści omawianej nowelizacji. Jest to zbiór pomysłów których część może nawet budzić negatywne zaskoczenie. Dlaczego? Już tłumaczę. Przepisy te można podzielić na trzy grupy:

  • zmiany fundamentalne, wręcz o historycznym znaczeniu, które mają przekształcić podatek dochodowy od osób fizycznych z wersji regresywnej do łagodnie progresywnej,
  • poprawki mające zwiększyć efektywność fiskalną podatków dochodowych, zwłaszcza podatku dochodowego od osób prawnych,
  • rozwiązania zmierzające w odwrotnym kierunku, które będą dawać skutek wręcz ujemny, czyli zmniejszą wpływy budżetowe; zwłaszcza pochodzące z podatku od towarów i usług.

Kto podrzucił projekty z trzeciej grupy? Nie wiem, ale wszystko jest przecież sygnowane przez Ministra Finansów, więc bierze za to odpowiedzialność: skutki tych ostatnich nowelizacji mogą być wręcz katastrofalne, a przecież wiemy, że spadek wpływów budżetowych wynikający ze zmian, o których mówiłem w pkt. 1), jest mocno niedoszacowany.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją