Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: co może nam przynieść najbliższe kilka lat, czyli o jedynych wystraszonych polityką „odstraszania”

Nasze alternatywy geopolityczne na najbliższe kilka lat (a nawet na więcej ? kilkanaście) są dość oczywiste i raczej smutne: albo będziemy częścią (drugorzędnym zapleczem) ekonomicznym Niemiec w „europejskiej Mitteleuropie” w ramach zmienionej ale wciąż istniejącej Unii Europejskiej, albo słabnąca Unia Europejska, przekształcająca się szybko pod ciężarem nowej roli w „planie odbudowy” w organizację fasadową walczącą tylko o przetrwanie, pozostawi ten region świata niepodzielnemu już władztwu Berlina. Problem w tym, że dla Niemiec wasalizacja wschodniej Europy jest tylko środkiem oraz źródłem budowy strategicznego sojuszu ekonomicznego, a nawet politycznego z Rosją, która ma Berlinowi dużo więcej do zaoferowania: w stolicach tych dwóch państw jest wielu wpływowych polityków, którym marzy się powrót do „starych dobrych czasów” wczesnego (przedzjednoczeniowego) Bismarcka.

Od kilku lat chcemy częściowo wyzwolić się od zależności od Niemiec, co jest wrogo zwalczane przez ich partię wpływu (agenturę?) działającej od trzydziestu lat w Polsce, jako „działanie antyeuropejskie”. Jest to jakaś prawda, bo nasze członkostwo w Unii Europejskiej było przynajmniej dotychczas równoznaczne z podporządkowaniem interesów Berlina.

Nowa administracja w USA, a zwłaszcza wciąż zaskakujący wszystkich Joe Biden też już chce „szczytować” z Rosją, bo wie, że może przegrać ekonomicznie nie tylko z Chinami, ale również w sporze z własnym społeczeństwem, które już ma dość opresyjnego i rasistowskiego państwa rządzonego przez lobbystów i prywatę zadufanych w sobie urzędasów („głębokie państwo”), ledwo ukrywających pogardę dla imigranckiej społeczności tego kraju. Jeśli Rosja będzie chcieć (nie jest to aż tak pewne), to dogada się z Stanami Zjednoczonymi, które jednak nie mają już tak wiele jej do zaoferowania poza sektorem zbrojeniowym, a ten Rosja ma na porównywalnym poziomie i nie to ją interesuje. W końcu czas działa na szkodę każdego państwa, którym rządzi starzec o podobnie nieobliczalnym jak jej poprzednik słownictwie (czy tylko słownictwie?).

Warto zauważyć, że prowadzona od lat przez Stany Zjednoczone polityka „odstraszania” Rosji jak dotąd jest raczej mało skuteczna, bo zdaniem naszych rusofobów „Putin nam wciąż zagraża” (i to coraz bardziej). Czyli w polityce odstraszania jesteśmy jedynym przestraszonym.

Pozwalam więc sobie sformułować „w tych niepowtarzalnym okolicznościach przyrody” apel do rządzącej większości (?): bynajmniej nie idzie o zakończenie wewnętrznych sporów, bo istotą rządzenia jest spór o cele, program a także sposoby realizacji oraz ? oczywiście ? personalia. Również nie apeluje o zachowanie obecnego składu „zjednoczonej prawicy”, bo jej liberalna część bardziej pasuje do równie liberalnej opozycji. Prośba dotyczy samej zasady: macie jako (nowa?) koalicja przetrwać politycznie jeszcze co najmniej kilka lat, zachować większość w Sejmie, to nie czas na jakieś „przedterminowe wybory”; nie ten moment.

Do podstawowego zasobu wiedzy, z którego może zrodzić się mądrość, należy zrozumienie czasu, w którym przyszło żyć. Nie zawsze jest to ważne, ale niekiedy jest. Dziś nasz kraj potrzebuje stabilnych rządów większości parlamentarnej, której ? co widać na co dzień ? nie jest i nie będzie w stanie stworzyć rotacyjny AntyPiS. Wiem, że przedterminowe wybory wyeliminowałyby z Sejmu co najmniej jedną z partii należących do obecnej koalicji rządzącej, ale również większość parlamentarnego AntyPiS-u. Po „platwusach” może nie zostać nic (skończy jak nieboszczka Unia Wolności, którą wysłał w niebyt Leszek Balcerowicz ? dziękujemy za najważniejszy dar dla naszej Ojczyzny), a partia zwana siedemdziesiątplus (20+50) nie powtórzy nawet w połowie sukcesu tzw. ruchersów (od „Ruchu Palikota”). Skoro koncerny farmaceutyczne postanowiły przedłużać w nieskończoność pandemie (tak już będzie zawsze), bo niedługo będziemy musieli ich zdaniem szczepić się po raz trzeci, czwarty i piąty (aż się zbuntujemy), to powinniśmy darować naszej ojczyźnie groźbę, którą niesie groźna niewiadoma przedterminowych wyborów: opozycja ich nie wygra, ale główny wróg AntyPiS-u będzie bardzo słabym zwycięzcą.

A nam potrzeba powrotu do zdrowia, bo jesteśmy w czasie długiej rekonwalescencji po „lockdownej terapii”, a zapowiada się nawroty tej choroby.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją