Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: głębokie zubożenie jako wynik polityki wschodniej roku 2022

Kryzys ekonomiczny i finansowy, będący również następstwem „antyrosyjskiej polityki wschodniej Zachodu”, której istotą jest najdalej idąca eliminacja związków gospodarczych Starej i Nowej Europy z Rosją, jest już faktem. Zacietrzewieni politycy i publicyści do niedawna nawołujący do kolejnych samookaleczeń ekonomicznych, jednak trochę przycichli, a za chwilę zamilkną, gdy „światowe przywództwo” zmieni zdanie i ogłosi „nową prawdę etapu” w relacjach rosyjsko-amerykańskich. Wtedy oczywiście wszyscy wierni wasale z równą co poprzednio gorliwością będą głosić to, co nakaże proamerykańska poprawność; ale to ich zmartwienie – ale kryzys ekonomiczny z nami pozostanie. Na razie spełniają się wszystkie złe (dla nas) prognozy gospodarcze i finansowe: bezsensowna polityka podnoszenia stóp procentowych, która (jakoby) miała zahamować galopujący wzrost cen, doprowadziła do zubożenia kolejnych grup społecznych, w tym zwłaszcza młodych kredytobiorców, którzy ufając bankom chcieli jakoś urządzić się na kredyt. To już drugie pokolenie (po „frankowiczach”), którym zniszczono ich pomysł na życie tu nad Wisłą i Odrą, tym razem przy pomocy „polityki pieniężnej”. Czy ma to ich zmusić do emigracji, bo „tu się już nie da żyć”? Oczywiście, bo od ponad trzydziestu lat jesteśmy wciąż obiecującym rezerwuarem taniej i bezpiecznej (dla Zachodu) siły roboczej: lepiej zatrudnić biednego Polaka niż hardego Turka czy Araba, którzy nie chcą się asymilować. Okazuje się, że Stara i Nowa Europa nie umie walczyć z drożyzną, nie potrafi zastąpić utraconych w wyniku wdrożenia „kolejnych pakietów sankcji” rynków zbytu i zakupu, a przede wszystkim nie umie lub nie chce obronić obywateli przed zubożeniem a firm przed stratami lub bankructwem. Brak wyobraźni, niekompetencja i zacietrzewienie nie pozwalają zachować się racjonalnie: przecież gdy staliśmy się już gospodarką niedoborów, a wzrost cen brakujących dóbr nie powoduje wzrostu wolumenu ich podaży, trzeba zastosować inne metody regulacji, a przede wszystkim zahamować dyktat cenowy tych, którzy dysponują ograniczonymi zasobami poszukiwanych towarów. Ale to przekracza wyobraźnię „wolnorynkową”. Mamy więc biednieć w wyniku dyktatu cenowego a na naszej biedzie mają się utuczyć nowi oligarchowie. Ich interesy wspiera codzienny jazgot medialnych lobbystów odsadzających od czci i wiary każdego, kto chce choćby słowem przeciwstawić się nowym spekulantom zarabiającym na powszechnej biedzie. O tym, że w tej roli najlepiej się sprawdzają tzw. wolne media, dobrze wiemy. Niestety tą samą droga podążają również ci, którym dotychczas nie brakowało obiektywizmu i zdrowego rozsądku. Znam to z autopsji: gdy kilka miesięcy temu zapowiedziałem rzecz oczywistą, czyli powrót kontroli cen i reglamentację najważniejszych nośników energii w imię ochrony konsumentów i przedsiębiorców, napuszczono na mnie hejterów, bo jakoby „postuluję powrót socjalizmu”. Gdy działania te stały się faktem w przypadku gazu i energii elektrycznej hejterzy już siedzą cicho, ale swoją rolę już spełnili: ich misją jest ogłupianie i robią to na wysokim poziomie fachowości.

Po co był ten zbyt długi wstęp, który tylko pośrednio wiąże się z relacjami polsko-rosyjskimi? Ano po to, żeby zobrazować pewien scenariusz, który występuje również na tym „rynku”. Przestrzeń medialną zdominowali tu zawodowi i dobrowolni hejterzy, którzy straszą nas „rosyjskim zagrożeniem” wspierając (skutecznie) samookaleczenie ekonomiczne Starej i Nowej Europy. Wmówiono nam, że niezbędną przesłanką „zwycięstwa Ukrainy na Rosją” jest zubożenie ekonomiczne i degradacja tej części świata. Jest to absurd, bo przecież katastrofa życiowa setek tysięcy młodych ludzi będących kredytobiorcami, których zniszczono ekonomicznie polityką wysokich stóp procentowych, nie ma żadnego znaczenia dla wyniku wojny rosyjsko-ukraińskiej. Zależy ona tylko od woli „światowego przywództwa”, które podtrzymuje ten konflikt wyłącznie w swoim interesie. Tu posunę się do zbyt daleko idących wniosków narażając się po raz kolejny hejterom i ich sponsorom: sądzę, że najważniejszym celem „światowego przywództwa” wcale nie jest wyniszczenie Rosji i Ukrainy, bo to już się w istotnej części udało zrealizować. Teraz idzie o zubożenie Starej i przy okazji Nowej Europy, aby nie stała się celem nowego Jedwabnego Szlaku. 

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją