Prawdopodobnie ten lub następny rok zostanie uznany kiedyś przez historyków i publicystów jako symboliczny koniec XX wieku. Tak jak zawsze, kalendarz nie chce się podporządkować biegowi wydarzeń i epoki nie chcą honorować okrągłych dat. Wiek XIX skończył się wraz z końcem Pierwszej z Wielkich Wojen i upadkiem wielkich monarchii w środkowo-wschodniej Europie, a zwycięskie rewolucje (te prawdziwe i te „importowane”), masowe zbrodnie, nędza i głód rozpoczęły „Nowy Wiek Postępu i Nowoczesności”. Teraz trwa analogiczny czas: być może powstanie kiedyś spór, czy to wojna rosyjsko-ukraińska rozpoczęta była przysłowiowym podpaleniem lontu pod jeszcze dwudziestowiecznym światem, czy też tym wydarzeniem jest ludobójstwo państwa izraelskiego na Palestyńczykach. Nie znamy jeszcze wyników tych wojen (ta pierwsza ma trwać bardzo długo, na pewno nie krócej niż rządy Joe Bidena) a może w ich cieniu rozpocznie się jeszcze trzecia wojna, tym razem o zjednoczenie Chin: skoro najważniejszym (jakoby) wydarzeniem XX wieku był „upadek muru berlińskiego” i „zjednoczenie Niemiec”, to dlaczego to Chiny nie mają do tego prawa? Przecież Tajwan od wieków był częścią chińskiej cywilizacji. Ale zachodnia hipokryzja jest „elastyczna”: prawo do zjednoczenia ma tylko „Zjednoczony (a jakże) Zachód”.
Oczywiście wcale nie grozi nam jakakolwiek III wojna światowa, czym nas straszą domorośli eksperci. Straszenie i ogłupianie od wieków było, jest i będzie najlepszym biznesem: przestraszony nie będzie się targować i zapłaci dużo za swoje bezpieczeństwo. Tak jak najlepiej jest leczyć ludzi zdrowych, którzy przeżyją nawet najbardziej szkodliwe terapie, tak najlepiej bronić się przed wyimaginowanym wrogiem. Kiedyś do obowiązujących konwenansów należało ukrywanie strachu. Zarzut, że ktoś „okazał strach” hańbił i poniżał. Każdy powinien się wstydzić, że trzęsie ze strachu portkami. Teraz obowiązują przeciwstawne standardy: przestraszeni Rosją obnoszą się ze swoim tchórzostwem i jeszcze napadają na tych, którzy nie mają tak jak oni tzw. pełnych portek (tak kiedyś niezbyt elegancko mówiono o tchórzach). „Drabina eskalacyjna” jest tu następująca:
- najpierw trzeba narzucić obowiązek strachu przed Rosją, która oczywiście jest „kolosem na glinianych nogach” i „papierowym tygrysem”, ale do obowiązku tchórza należy strach również przed słabszym,
- następnie trzeba błagać o pomoc tych, którzy chcą stanąć w naszej obronie, są naszymi „odwiecznymi przyjaciółmi” i nie boją się Rosji,
- gdy pokonamy paraliżujący nas strach staniemy twardo u boku naszych sojuszników i będziemy złorzeczyć Rosji, co nam doda trochę odwagi,
- za dar odstraszania Rosji trzeba będzie zapłacić (wolność przecież nie ma ceny) i tu musimy być gotowi na jak najdalsze wyrzeczenia: na to jesteśmy gotowi: będziemy zbierać chrust, ale nie kupimy rosyjskiego gazu,
- finałem będą kolejne „zdrady Zachodu”, który będzie dążył do normalizacji stosunków z Rosją, bo już zarobił na przestraszonych i nie jesteśmy już im do czegokolwiek potrzebni.
Strategie znamy, przyszłość nas nie zaskoczy, bo już nie raz tak było w przeszłości.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych