Jeden ze znanych amerykanistów niedawno stwierdził, że Stany Zjednoczone osiągnęły już faktycznie swoje cele, które realizują na Ukrainie i w związku z tym wojna ta niedługo się skończy. Według niego celem tym, zgodnie z oficjalnymi deklaracjami, było „trwałe osłabienie
Rosji” i to już się stało. Wypowiedź ta potwierdza moją tezę, którą wyraziłem dość już dawno, że wojna między Rosją a Ukrainą jest najważniejszym sposobem realizacji zamierzeń polityki państw trzecich a przede wszystkim ich celów operacyjnych i strategicznych. A jakie są to cele? Odpowiedź jest dość prosta: te, które zostaną zrealizowane. Przecież każda profesjonalna organizacja, w tym państwa mają jednocześnie wiele często sprzecznych celów politycznych właśnie po to, aby w możliwie najszerszym zakresie odnieść jakiś sukces. Jeśli żaden cel nie zostanie zrealizowany i wtedy ewidentnie klęski trzeba „przekuwać” propagandowo na sukces. Poza tym są „klęski potrzebne”, czyli kamuflujące rzeczywiste z reguły dość nikczemne lub wręcz plugawe cele, które chce się osiągnąć i w rzeczywistości się realizuje. Nie muszą być one aż tak haniebne: wystarczy, że z jakichś istotnych powodów politycy nie chcą się do nich przyznać. Dam tylko kilka przykładów z tej bajki, czyli ukrytych celów, które kamuflowano w różny sposób, w tym przy pomocy angażowanych lub sprowokowanych porażek. Było to m.in.:
A jakie są owe rzeczywiste (które zostaną zrealizowane) w obecnej wojnie? Już kiedyś o tym pisałem, więc tylko przypomnę: jest ich minimum trzy i są komplementarne:
Trwałe osłabienie Rosji, będące istotnym celem polityki amerykańskiej jest celem operacyjnym, który jest niezbędny do realizacji powyższych celów strategicznych.
Czy ktoś skutecznie przeciwstawi się ich realizacji? Obiektywnie może powstać sojusz Starej Europy z Chinami i Rosji, czyli wszystkich, którzy dziś tracą i mogą jeszcze więcej stracić na tej wojnie. Dzięki cenzurze, propagandzie i oględnie mówiąc „krótkowzroczności” polityków, w tym zwłaszcza rosyjskich (ale również „Zachodnich”, czyli Niemiec i Francji) jest to jednak mało prawdopodobne, choć zdarzają się cuda. Oczywiście największą ofiarę składa dziś społeczeństwo oraz państwo ukraińskie; jego klęska ekonomiczna i migracyjna już nastąpiła. Teraz zaczyna się katastrofa humanitarna. Można bowiem wygrać militarnie wojnę i przegrać wszystko, co jest istotne dla czasu po wojnie. Ale to prawdopodobnie nikogo już nie obchodzi.
Ciekawe co powie nasza klasa polityczna gdy pewnego dnia dowie się od „światowego przywództwa” stwierdzi, że jest już „po wojnie” a my mamy poprzeć kompromis rosyjsko-ukraiński, a mrzonki o „przepędzeniu Rosji za Ural” są dowodem naszej „nieuleczalnej rusofobii” i lepiej żebyśmy siedzieli cicho.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
Skontaktujemy się z Tobą w najbliższym dniu roboczym aby porozmawiać o Twoich potrzebach i dopasować do nich naszą ofertę.
Jest to elektroniczny tygodnik podatkowy, udostępniany Subskrybentom w każdy poniedziałek w formie newslettera.