Zgodnie z obowiązującą dziś poprawnością i propagandą „Ukraina musi wygrać tę wojnę” a Rosja musi być „pokonana” przy pomocy zachodniego uzbrojenia i krwi Ukraińców (a gdy ich nie starczy – najemników). Inaczej mówić nie wolno, bo nie można „zainfekować” dziewiczej jedności moralno-politycznej naszego narodu. Przecież „każdy Polak” zgodnie pogardza tym co rosyjskie i szczerze nienawidzi „kacapskiej dziczy”. Dzicy muszą ukorzyć się przed potęgą Zachodu miłującego wolność i demokrację.
Nie będę dłużej znęcać się nad mizerią oficjalnej narracji, gdyż jest ona wręcz odrażająca w swym rasizmie, ale przede wszystkim wyjątkowo głupia. Przecież wynik tej wojny jest już znany i upływ czasu tylko go potwierdza: obie strony już przegrały to, co miały przegrać: mogą tylko zwiększyć koszty swoich klęsk. Zacznijmy od bilansu Ukrainy, które
- straciła (w ciągu roku) kilkanaście milionów obywateli (emigranci nigdy nie wracają do macierzy),
- PKB spadł o kilkadziesiąt procent,
- majątek państwa i obywateli skurczył się o (prawdopodobnie) 20% (a może więcej?),
- z rachitycznej kleptokracji kraj ten przekształcił się w reżim wojenny, który być może obroni swoją władzę, ale umocni swój niedemokratyczny charakter – partie opozycyjne zostały tu zdelegalizowane, co ostatecznie nie przeszkadza miłującemu demokrację Zachodowi,
- nastąpiła nieznana od kilkudziesięciu lat wyprzedaż i deprecjacja istniejących jeszcze aktywów tego państwa oraz załamanie demograficzne.
Są to straty bezpowrotne.
A teraz bilans rosyjskich klęsk:
- upadł i sięgnął dna najważniejszy mit tworzący tożsamość rosyjską, czyli „ruski mir”: nie ma go czym zastąpić,
- utracono prawie wszystkie rynki europejskie dla rosyjskiego eksportu (nie tylko surowców), unieruchomiono lub zdewastowano budowaną od ponad siedemdziesięciu lat infrastrukturę przesyłową (zwłaszcza rurociągi) i to na długo albo na zawsze. Straty z tego tytułu są wręcz niewyobrażalne – są to już biliardy dolarów,
- uległy zniszczeniu lub zdeprecjonowaniu prawie wszystkie aktywa polityczne i kulturowe: jeszcze niedawno dla wielu młodych Europejczyków Rosja była postrzegana jako ostoja tradycyjnych wartości: już nią nie jest i raczej długo nie będzie,
- upadł mit Rosji jako militarnego mocarstwa: być może na zawsze.
To są również straty bezpowrotne. Oba państwa i ich narody będą przez długie lata leczyć swoje traumy i rozdrapywać rany. Oba państwa będą żyć w długim cieniu złej przeszłości tej wojny: nawet gdy jej zakończenie będzie przez propagandę nazywane zwycięstwem, to koszt tego domniemanego sukcesu był niewyobrażalnie duży. Wszyscy będą przez długie dziesięciolecia zadawać wciąż to samo pytanie: czy trzeba było ponosić te koszty? Między dwoma słowiańskimi narodami urósł już mur zbudowany z krzyży ofiar, który nie miał precedensu w całej tysiącletniej historii tej części świata. W czasie drugiej z Wielkich Wojen przodkowie obecnych Ukraińców byli co prawda po dwóch stronach barykady, jednak dysproporcja była oczywista. W szeregach Armii Radzieckiej walczyło ponad 2 miliony Ukraińców, a po stronie niemieckiej co najmniej dwieście tysięcy.
To już jest przegrana wojna.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych