Nasza głupota jest nieśmiertelna i będzie nam towarzyszyć po wsze czasy, a przynajmniej dopóki będziemy wierni naszej wielkiej tradycji. Będziemy stać na straży naszego wielowiekowego dorobku, naszego duchowego dziedzictwa. I nikt nam go nie odbierze. Będziemy zeń czerpać inspirację i szczycić się zgromadzonym dorobkiem. Będziemy wierni. Semper fidelis. Zawsze staniemy murem po stronie tych, którzy (najpierw) nas oszukają i (na końcu) „zdradzą”. Będziemy rozdawać za darmo nasz (skromny) majątek i gdy będzie trzeba, również naszą krwią przyczynimy się do zwycięstwa tych, którzy ostatecznie przegrywają, a jeśli się im przez przypadek uda zwyciężyć, to oczywiście naszym kosztem. To nasza arkadia.
Od niedawna mamy na tej niwie nową specjalizację: jesteśmy tu – wbrew powszechnemu malkontenctwu – dość innowacyjni. Jej istotą jest bezwarunkowe wspieranie tych, którzy dzięki temu staną się nie tylko naszymi wrogami (dotąd nie byli), lecz przede wszystkim silniejszymi wrogami, którzy wykorzystają naszą słabość. Od dwóch lat (a może od ponad dziesięciu) wspieramy za darmo probanderowskich polityków w Kijowie, czyli najbardziej wrogą i nieprzejednaną w stosunku do Polski i Polaków wersję władz tego kraju. Dopóki rządzili tam ”wschidnicy” (nie ma jednego „narodu”: w byłej Galicji żyją „zachidnicy”, a na wschodzie i południu – mówiący z reguły po rosyjsku „wschidnicy”), to mimo swojego ogromnego potencjału i obiektywnej przewagi państwo to nie było dla nas groźne. Gdy przy naszym gorliwym wsparciu do władzy doszli „zachidnicy”, łączący całkowity brak świadomości państwowej z tradycją banderyzmu i UPA oraz wszechobecną korupcją, powinniśmy zastanowić się, czy owa wersja „samostijnej” Ukrainy jako z istoty antypolska szybko znajdzie drogę do swoich ojców założycieli i historycznych protektorów, czyli Niemców. Bo nasza ułomność intelektualna każe nam dostrzegać tylko dwa alternatywne schematy:
- albo „Rosja dogaduje się z Niemcami” i wtedy jest bardzo źle (albo jeszcze gorzej),
- albo my dogadujemy się z Ukrainą i innymi państwami postrosyjskimi a teraz postradzieckimi przeciwko Rosji, i wtedy jesteśmy regionalną potęgą (różne tam „międzymorza” czy „trójmorza”), którą z respektem i szacunkiem traktuje cały Zachód, a zwłaszcza Niemcy.
Twórcy tych teorii musieli chodzić na wagary w okresie szkolnym więc nie wiedzą, że jest tu jeszcze co najmniej jeden wariant, w którym to Niemcy dogadują się nie tylko z Ukrainą, ale ze wszystkimi państwami postrosyjskimi, a zwłaszcza z krajami bałtyckimi i tworzą wielką antyrosyjską Mittleuropę, w której jest co najwyżej miejsce dla „małej Polski”, osłabionej kosztem Ukrainy, a ta ostatnia wyrasta na głównego partnera.
Wszystkim geostrategom, którzy już zagadali naszą przestrzeń medialną, polecam lektury na temat Pokoju Brzeskiego z 1918 r.: przy stole rokowań było miejsce dla proniemieckiej Ukrainy, a nie dla (pseudo) Polski rządzącej przez Radę Regencyjną z niemiecko-austriackiego nadania.
I właśnie ten wariant, w dodatku przy naszym wsparciu może się powtórzyć.
Nasza głupota jest nieśmiertelna i będzie nam towarzyszyć po wsze czasy, a przynajmniej dopóki będziemy wierni naszej tradycji. Będziemy stać na straży naszego wielowiekowego dorobku, naszego wielkiego duchowego dziedzictwa. I nikt nam go nie odbierze. Będziemy zeń czerpać inspirację i szczycić się zgromadzonym dorobkiem. Będziemy wierni. Semper Fidelis. Zawsze staniemy murem po stronie tych, którzy nas oszukają i zdradzą. Będziemy rozdawać za darmo nasz (skromny) majątek i gdy trzeba to naszą krew chcąc przyczynić się do zwycięstwa tych którzy przegrywają a jeśli się im przez przypadek uda zwyciężyć, to oczywiście naszym kosztem.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych