Dopiero niedawno (lepiej późno niż wcale) uświadomiłem sobie, że bezrefleksyjnie (bezmyślnie?) powtarzamy wrogie nam diagnozy dotyczące bliższej (i dalszej) przeszłości. Nasze podręczniki historii, nasza świadomość powszechna jest zdominowana przez nie tylko fałszywe, wręcz ogłupiające nas „prawdy historyczne”, czyli nasza świadomość przeszłości jest wręcz naszym wrogiem dziś, bo przecież żyjemy wyłącznie w czasie teraźniejszym, a z zakłamanej przeszłości nie sposób wywieźć jakichkolwiek mądrości na dziś (i na jutro). Wrogie nam diagnozy mają różny „kaliber”, lecz jest ich tak dużo, że przytoczę dziś chyba najważniejszą. Pierwszą jest zaszczepione nam przekonanie, że jedynym źródłem i wzorem „cywilizacji” i „porządku” jest bezapelacyjne porządkowanie się narzucanym nam wzorcom, a brak owego podporządkowania jest właśnie „chaosem”, którego powinniśmy się tylko wstydzić. Prawda, że tak myślimy i zgodnie z tym wzorcem oceniamy również innych (i siebie)? Można nawet powiedzieć, że nie tylko ostatnie trzydzieści lat, a prawie trzy stulecia były zdominowane przez ten sposób myślenia, co było źródłem nie tylko naszej słabości, ale przede wszystkim większość porażek, które są nieuchronnym skutkiem zaniku umiejętności samodzielnego myślenia. Jakoś ani razu nie przyszło nam do głowy (może były jakieś wyjątki), że przyjmując za właściwe cudze diagnozy i oceny przyporządkowujemy się do równie obcych nam interesów, bo ci, którzy formułują owe diagnozy, w których z oczywistych względów mieści się ich ocena tego, co jest dla nich „dobre” a co „złe”, uwzględniają lepiej czy gorzej swoje a nie nasze interesy. Być może wciąż obca jest nam dość oczywista teza, że nikt (poza nami) nie będzie dbać o nasze interesy oraz że cudze interesy są z zasady sprzeczne z naszymi, a tylko przez przypadek i raczej wyjątkowo są z nimi zgodne. Mówiąc najprościej: obca diagnoza z zasady chroni interesy tego podmiotu, który je tworzy: bywają wyjątki, ale niezbyt często i dotyczą tych nielicznych, którzy nie dbają o swoje dobro lub mają potrzebę działań dla dobra innych kosztem własnych interesów. Mówiąc najprościej: diagnoza okradzionego jest z zasady sprzeczna z diagnozą złodzieja: ten pierwszy chce odzyskać swój majątek, ten drugi chce zachować zagrabione mienie.
A wracając do głównego wątku: jakoś sprytnie narzucono nam obcy punkt widzenia czyniąc z nas swoje darmowa sługi lub ukrytych donatorów, np. mamy wierzyć, że „transformacja energetyczna” jest czymś „nieuniknionym”.
„Należymy do Zachodu”, więc na jakieś samodzielne myślenie nie ma tu miejsca. Mamy powtarzać to, co mówi „światowe” lub „europejskie” przywództwo. Gdy ktoś nie podporządkuje się tym wzorcom w najlepszym przypadku zachowuje się w sposób „niezrozumiały” lub jest „przyczyną chaosu”. Jakiekolwiek informacje sprzeczne z obowiązującymi diagnozami są „dezinformacją”, które trzeba „zwalczać” w imię „ładu cywilizacyjnego”, którego źródłem jest ów „Zachód”.
Czy kiedyś zmądrzejemy i wybijemy się na niepodległość myślową? Miejmy nadzieję.
Prof. dr hab. Witold Modzelewski
Prezes Zarządu
Instytut Studiów Podatkowych
witold.modzelewski@isp-modzelewski.pl
Skontaktujemy się z Tobą w najbliższym dniu roboczym aby porozmawiać o Twoich potrzebach i dopasować do nich naszą ofertę.
Jest to elektroniczny tygodnik podatkowy, udostępniany Subskrybentom w każdy poniedziałek w formie newslettera.