Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: a pomniki runą

     Sparafrazowany w tytule niniejszego tekstu tytuł znanego songu Jacka Kaczmarskiego odnosi się do bliższej lub dalszej przyszłości tzw. Zachodu, czyli czasu trzydziestu lat później po epoce gdy „runęły mury”. „Murów” już nie ma, bo przecież Zachód zwyciężył. Totalnie i bez reszty, czyli po to, żeby przegrać ze sobą. Już sięgają bruku pomniki twórców ojców i dziadków (dziadersów?) historycznego sukcesu „liberalnej demokracji”, którzy w świetle współczesnej poprawności byli przecież (bo byli) rasistami, homofobiami, łapówkarzami, a często najzwyklejszymi zamordystami i mordercami zwłaszcza „niższych ras” np. Żydów, Murzynów czy Słowian. Po obu stronach Atlantyku historia pisana jest od nowa w kontrze do obowiązujące przez ponad dwieście lat poprawności. Architekci „wielkości Zachodu” najpierw są i będą usuwani pomników, potem z oficjalnej historii, a na końcu ze zbiorowej pamięci. Należymy całym sercem i duszą do owego Zachodu, więc pod ciosami zachodniej poprawności runą również pomniki w Nowej Europie. Również w Polsce. Większość wystawionych w ciągu ostatnich trzydziestu lat pomników nie ma szansy przetrwania, podobnie jak obowiązujące legendy dotyczące postaci, które zostały nań wyniesione. Nowa poprawność nie zna litości i kompromisów. W rzeczywistości nikt nie jest w stanie dorównać swoim legendom poprawionym lub spauperyzowanym przez politykę historyczną. Na pierwszy ogień pójdą sanacyjni politycy, wyłączając jej wąsatego lidera, który z setek pomników pilnuje swojej umierającej już legendy. Jego wyczyny zapoczątkowane krwawym zamachem stanu z 1926 roku (w przyszłym roku minie 95 rocznica tego wydarzenia) pochłonęły więcej ofiar niż stan wojenny z 13 grudnia 1981 r. Czy mordy na przeciwnikach politycznych, sfingowane procesy polityków opozycyjnych, pacyfikowanie mniejszości narodowych, cenzura i czystki na uniwersytetach mogą być zaakceptowane przez nową poprawność? Na tym tle „naruszenia praworządności” w wykonaniu obecnej władzy oraz rządy współczesnego „Naczelnika Państwa” to wręcz sielanka? Szef rządu niedawno przestrzegał przed „odbrązowianiem przeszłości”, lecz nikt już nie ukryje deprawacji sanacyjnej klasy politycznej, zresztą nie da się już przemilczeć podłości i przestępstw popełnionych przez ówczesną władzę. Może zachowa się kilka pomników polityków będących ofiarami sanacyjnej siepaczy: szanse może ma Wincenty Witos, ale nie jest to aż tak pewne. Znikną nieliczne pomniki głównego przeciwnika sanacji ? Pana Romana (Dmowskiego): chciał „asymilować” mniejszości narodowe, a przede wszystkim Żydów, to jest dziś czymś więcej niż zbrodnia: to jest „antysemityzm”.

     Nowa zachodnia poprawność również wzięła na celownik Jana Pawła II: tolerowanie pedofilii, zwłaszcza w wydaniu północnoamerykańskich biskupów, nie będzie ani zapomniane ani wybaczone. Dlaczego nie wiedział lub nie chciał wiedzieć o ich bezeceństwach? Można się tylko domyślać, że zupełnie nie pasowało to do antykomunistycznej krucjaty w wykonywanej pod amerykańskim protektoratem. Dla wielu dziadersów będzie to szokiem. Oni nie pogodzą się z nową poprawnością, ale nie zostało im wiele czasu na obronę. Przecież całej klasie politycznej postawiono już jednocześnie ultimatum: „wypierdalać”.

     Na pocieszenie rządzących tylko dodam, że „dziadersami” są również wszyscy (bez wyjątku) liberałowie, ludowcy, a zwłaszcza lewica. Zresztą: odkąd lewicowy prezydent naszego kraju dał order Orła Białego twórcy największego bezrobocia w Polsce (przypomnę: nazywa się Leszek Balcerowicz), faktycznie nie ma już tej formacji na deskach naszej politycznej sceny.

     Czy poprawność Zachodu również zawita do putniowskiej Rosji; tam przecież odbudowany pomniki, które zniszczyli na wskroś zachodni bolszewicy. Zobaczymy.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją