Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: nie godzimy się na wojenne wyrzeczenia

Wbrew poprawności, cenzurze i propagandzie uprawianej przez „wolne media” i całość klasy politycznej, nie godzimy się na ponoszenie dalszych ciężarów prowojennej polityki całego Zachodu. Gwałtowny wzrost kosztów utrzymania ludności a w pierwszej kolejności ceny ogrzewania, musi być wszystkim zrekompensowany ze środków publicznych, a płatność rat kredytów – radykalnie podwyższonych w wyniku polityki zwalczania „putinflacji” – ma być odroczona. Kolejnym krokiem będzie żądanie czasowego obniżenia ich wysokości lub umorzenia przynajmniej części długów nie tylko na rzecz banków. Przedsiębiorcy nie ukrywają już zamiaru finansowania wzrostu bieżących wydatków zadłużeniem fiskalnym, a narastający bojkot przyjmowania zapłaty od konsumentów przy pomocy kart płatniczych („tylko gotówka”) jest również reakcją na obecny kryzys. Mówiąc po ludzku: jesteśmy już europejskim, normalnym społeczeństwem, które nie chcę płacić biedą za błędy polityków: „jak chcecie prowadzić wojnę z Rosją, to na własny rachunek”. My za to dalej płacić nie będziemy. Przyjęliśmy uchodźców, którzy notabene nie bardzo rwą się do pracy. I wystarczy.

Nie daliśmy się również przestraszyć internetowym „geostrategom”, że jakoby Putin tylko czyha aby wkroczyć do Polski po to, aby podbić sklepy Biedronki oraz Żabki. Powtarza się tu prawidłowość, którą poznaliśmy w czasie tzw. pandemii: najpierw bezkrytycznie przyjmowaliśmy każde słowo medialnych apostołów lockdownu, potem każdą ich wypowiedź traktowaliśmy z pogardą jako wierutne kłamstwo. Dotyczy to dyżurnych komentatorów „wojny w Ukrainie”, a Rosja (ich zdaniem): już dawno została „zmiażdżona przez sankcje Zachodu”, oligarchowie, którym zabrano jachty, dawno już zabili Putina i wybrali na jego miejsce „prozachodniego polityka”, Ukraińcy już zniszczyli dwukrotnie więcej czołgów rosyjskich niż ich wjechało do tego kraju, rubel przecież już dawno stał się „walutą śmieciową” a Rosjanie powinni na klęczkach wydać Zachodowi skutego w kajdanach Putina. Co z tych zapowiedzi sprawdzi się? Na razie to my nie mamy węgla i cukru, za chwilę może zabraknąć gazu, a zaleca się nam zbieranie chrustu. Pamiętamy w jaki sposób mieliśmy bronić się przed Rosją, która nam „wciąż zagraża”? Mieliśmy utworzyć jakąś „armie nowego typu”, która miała być pozbawiona czołgów i armat.

Już nie będę dalej znęcać się nad antyrosyjskim jazgotem medialnych celebrytów, ale większość obywateli nie będzie mieć dla nich litości, podobnie jak swego czasu znienawidziła telewizyjnych propagandystów powszechnego lockdownu. Gdy bochenek chleba będzie kosztował 10 zł, zabraknie węgla, bo sami na siebie wydaliśmy embargo, a opozycja będzie dalej krytykować władze za brak dostatecznego zubożenia naszych obywateli, czeka nas wielki, nieznany w przeszłości reset polityczny, w tym również w relacjach z Unią Europejską. I niech się liberałowie cieszą: wszystkie prowojenne decyzje rządzących podjęte w 2022 roku, które uderzyły w interesy większość obywateli, zapadły przy pełnym wsparciu całości klasy politycznej. Dziś również wiemy, że dotychczasowe wyrzeczenia nie miały – jak dotąd – żadnego wpływu na wynik wojny Zachodu z Rosją i być może dzieli nas tylko jeden krok od wplątania Polski w działania militarne.

Być może Stara Europa doprowadzi do pacyfikacji w tej wojnie, co przy okazji może uratować tyłek naszej klasie politycznej, zwłaszcza liberałom. Ale wynik przyszłorocznych wyborów jest wielką niewiadomą: do tej daty jest jeszcze ponad rok, który może przynieść kolejne niespodzianki. Przecież zalewające nasz rynek tanie zboże z Ukrainy doprowadzić może do załamania polskiego rolnictwa, bo zniesiono cła importowe w związku z otwarciem drogi do akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej. Czy choć jeden polityk opozycyjny opowiedział się tu w obronie interesów polskich rolników, a zwłaszcza jedyny w Polsce „Ludowy”? Wieś zadecyduje: nie po raz pierwszy.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją