Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: popełniamy te same błędy

Zacznę od oczywistego postulatu: nie wpychajmy Niemiec w objęcia Rosji żądając od nich podporządkowania amerykańskiej polityce wschodniej. Nasza klasa polityczna (chyba bez wyjątku) powtarza po raz nie wiem który te same błędy strategiczne. Właśnie z tym myśleniem (o strategii) mamy kłopot: nie mamy w nas od prawie dwustu lat jakiejkolwiek rozsądnej myśli strategicznej, a ci, którym wydawało się, że realizują jakąś swoją strategię, ściągnęli na nas wszystkie możliwe katastrofy. Przykładów jest aż nadto: zaczynają o „strategii” skutkującej wywołaniem Powstania Styczniowego, poprzez wizje tzw. piłsudczyków zakończone katastrofą II RP (i samych piłsudczyków), na rządzie londyńskim kończąc (przegrał wszystko, a nawet więcej). Teraz wszystkie siły polityczne (od „demokratycznych” po „autorytarne”), prześcigają się we wrogości wobec Rosji oraz krytyce rządów berlińskich, które kierują się lepiej lub gorzej interesami swojego kraju (my – niekoniecznie). A w ich interesie jest przeciwstawienie się nadciągającej katastrofie ekonomicznej wywołanej polityką sankcji w stosunku do Rosji. Bez rosyjskiego rynku, czyli bez taniej i „bezpiecznej” dostawy surowców oraz zbytu na wschód, gospodarka niemiecka jest po prostu nieopłacalna. Bo przecież niezbędnym i nadrzędnym celem każdej strategii jest (i będzie) długookresowe przetrwanie i przynajmniej zachowanie najważniejszych aktywów. Kto lubuje się w hazardzie, niech zajmuje się taktyką, gdzie z oczywistych względów zdarzają się porażki i nie każde (a nawet większość) posunięć musi koniecznie być zwieńczone sukcesem. W strategii stawiania wszystkiego na jedną kartę, zwłaszcza gdy ktoś inny ma (bo jest od nas silniejszy i mądrzejszy) więcej kart atutowych, jest błędem lecz nawet zbrodnią. Nasze działania w sposób istotny przyczyniają się do strategicznego zbliżenia między Berlinem i Moskwą – podobnie jak przed 160 laty, czyli w czasie Powstania Styczniowego. Każdy niewrogi gest wobec Rosji będzie w Moskwie dobrze zapamiętany („do pomocy Ukrainie zostaliśmy zmuszeni” – powiedzą kiedyś Niemcy). Teraz Berlin tworzy polityczny kapitał dla rosyjskiej zgody, który musi uzyskać na zjednoczenie:

  • w wariancie maksymalnym – większość państw Starej i Nowej Europy w państwo federacyjne pod swoim rzeczywistym przywództwem,
  • w wariancie ograniczonym – na zakończenie małego zjednoczenia Niemiec (ten proces jeszcze trwa) i utworzenia niemieckiej Mitteleuropy.

Co jest tzw. rzeczywistym celem ich strategii? Odpowiedź jest prosta: ten cel, który zostanie faktycznie osiągnięty. A bez błogosławieństwa Rosji nic takiego się nie zdarzy. Przed 160 laty Otto von Bismarck „słowem i czynem” wspierał Rosję w jej walce z naszym powstaniem gdy reszta tzw. Zachodu (tylko słowem, ale za to głośno) potępiała Rosję. Po co to robił? Aby uzyskać jej akceptację dla zjednoczenia państw niemieckich w 1871 roku.

Bismarck dobrze wiedział, że owo zjednoczenie nie jest w strategicznym interesie Rosji. Przecież potęga ekonomiczna i militarna tego tworu doprowadziła ostatecznie do zniszczenia Rosji w 1917 roku, a wykreowani przez Berlin bolszewicy rządzili w Moskwie jeszcze bardzo długo. Tak samo dziś każdy wariant obecnego zjednoczenia jest strategicznie dla Rosji niekorzystny: kiedyś napisałem, że IV Rzesza będzie obiektywnie i strategicznie wrogiem Rosji niezależnie od tego, jak głęboko ukrywać będzie swoją wrogość.

Dlatego też powinniśmy możliwie szybko zreflektować się i już nie powtarzać „Styczniowego błędu” sprzed 160 lat. Dziś już wiemy, że relacje rosyjsko-niemieckie będą dużo lepsze niż nasze stosunki z każdym z tych państw oddzielnie. Realizujemy więc najgorszy wariant strategii.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją