Tekst prof. W. Modzelewskiego: Smutne refleksje na trzydziestolecie podatku akcyzowego
Kilka lat temu nasza państwowość zyskała niepochlebne miano „bananowej republiki” w związku z wyczynami lobbystycznymi dotyczącymi podatku akcyzowego. Przypomnę, że określenie to padło w przemówieniu opozycyjnego posła na posiedzeniu plenarnym Sejmu na temat opodatkowania tym podatkiem (a w zasadzie braku opodatkowania) podgrzewaczy czyli tzw. wyrobów nowatorskich dostarczanych na rynek przez głównego dostawcę, który zorganizował w Sejmie spotkanie z grupą posłów i pokazywał im ponoć ślady na temat … prozdrowotnych walorów tychże produktów: ponoć lepiej się sztachnąć podgrzewaczem niż papierosem. Minęło kilka lat i niewiele się tu zmieniło: w interesie tego koncernu (oczywiście na wskroś „zachodniego”) wyroby te są w dalszym ciągu wielokrotnie niżej opodatkowane niż papierosy. Miliardy złotych pochodzące z ich sprzedaży idą do kieszeni sprytnych lobbystów a nie do budżetu i nic nie zapowiada, aby ktoś chciał zadbać o interes publiczny. Wiemy już oficjalnie, że dochody budżetowe z akcyzy będą w tym roku dużo niższe od planowanych na ten rok o prawie 10 mld złotych a cały AntyPiS postanowił nie widzieć narastającego kryzysu fiskalnego. Czy lobbyści dotarli również do opozycji i przekonali ją do „prozdrowotnych” zalet owych podgrzewaczy? Mnie też dostało się za próby poinformowania władzy oraz opinii publicznej o patologiach tego podatku. Utworzona przez dostawcę tychże podgrzewaczy jakaś hałaśliwa izba gospodarcza opublikowała na łamach (niegdyś) szanowanego tytułu prasowego jakiś paszkwil na mój temat, ale nie tylko: rozpoczęła się już zorganizowana nagonka z udziałem tzw. prawicowych mediów, a tam jak wiadomo największą zbrodnią jest „wpisywanie się” (ciekawe co to znaczy) w jakąś „narrację”. Ten głupkowaty artykuł na mój temat zwiększył w sposób istotny zainteresowanie moją w sumie niszową publicystyką na tematy polsko-rosyjskie, za co powinienem raczej podziękować lobbystom, którzy w ten sposób zwalczają przeciwników luk w podatku akcyzowym. Również na przykładzie tzw. prawicowych mediów sprawdza się stara prawidłowość, że najwięcej zwolenników zyskują ci, których obsmarują jakieś „opiniotwórcze” tytuły. Kiedyś dotyczyło to tzw. GazWybu, ale jak widać już nie tylko.
Po co przypominam ten swoisty folklor naszej sceny medialnej i politycznej? Powód jest dość prosty: zamiast uszczelnić podatek akcyzowy w celu zwiększenia dochodów budżetowych tworzy się w interesie lobbystów wielomiliardowe przywileje, które dotyczą nie tylko owych podgrzewaczy, ale również innych wyrobów np. piwa. Natomiast pozostałym podatnikom narzuca się zbędne obowiązki o charakterze sprawozdawczym, które oczywiście muszą być wykonane w formie cyfrowej, bo dostawcy tychże narzędzi też muszą swoje zarobić. Najnowszym pomysłem jest jakaś Centralna Ewidencja Wyrobów Akcyzowych. To podobny nonsens lobbystów jak faktury ustrukturyzowane; nie sposób przecież tworzyć rejestru wszystkich wyrobów akcyzowych, bo musiałby on obejmować miliardów produktów, które na co dzień zużywane są przez miliony nabywców: przypomnę, że wyrobem akcyzowym są np. wszystkie domieszki i dodatki do paliw silnikowych (w tym olej rzepakowy).
Przed trzydziestu laty akcyza przyczyniła się do skokowego zwiększenia dochodów budżetowych i wyjścia z pobalcerowiczowskiej zapaści finansów publicznych. Minęło trzydzieści lat i dziś najważniejszym dorobkiem tego podatku są przepisy napisane w interesie lobbystów, którym służą byli wysocy urzędnicy zajmujący się wcześniej tym podatkiem w resorcie finansów. Może warto, aby dziś dostali również wysokie odznaczenia za swoje zasługi? Przecież wiernie służą interesom „światowego przywództwu”, a my musimy równie wiernie stać po stronie „Imperium Dobra”.
Prof. dr hab. Witold Modzelewski