Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: musimy być dumni z naszej, na wskroś „zachodniej” głupoty

Kiedyś głupota była czymś wstydliwym. Ukrywano ją, a przede wszystkim przemilczano jej obecność. Nikt nie chciał uchodzić za głupka, bo to wręcz uwłaczało godności. Jednak nasz czas współczesny jest wyjątkowo innowacyjny: jesteśmy świadkami wielkich zmian, nie tylko technologicznych, lecz również estetycznych i obyczajowych. Głupota już nie zawstydza: wręcz odwrotnie – trzeba się nią chwalić, przyjmując rolę ofiary godnej współczucia i poparcia. Tę nową postawę można sparafrazować w sposób następujący: ten, kto wyszedł na głupka, nabywa trwały status pokrzywdzonego, jego cierpienie z tego powodu jest czymś wyjątkowo ważnym, wręcz publicznym i pozwala oczekiwać współczucia a przede wszystkim poparcia; przecież każdy powinien pochylać się z troską nad cierpiącym, zwłaszcza w sposób niezawiniony. W naszym świecie głupi nie jest winny swojej głupoty. Ten ostatni wątek jest szczególnie ważny: obecnie każdy ma prawo do własnej głupoty i korzystanie z tego prawa nie może być w jakikolwiek sposób ograniczone. Nadrzędna, „zachodnia” zasada inkluzyjności zakazuje stygmatyzowania tych, którzy korzystają z przysługujących im praw podmiotowych. Prawo do głupoty podlega ochronie i głupi nie może być skrytykowany przez kogokolwiek: będzie to przecież „mowa nienawiści”, która niedługo będzie już czynem zabronionym.

Jest jeszcze jeden aspekt naszego prawa do głupoty: ów pokrzywdzony nią ma prawo do moralizowania tych, którzy (jakoby) zawiedli jego zaufanie. To u nas trochę się powtarza: gdy przed 1989 rokiem nasi rządzący wychodzili na głupków – np. nie sprawdzały się ich diagnozy czy też prognozy, my kwitowaliśmy to stwierdzeniem, że „naród (po raz kolejny) zawiódł zaufanie kierownictwa”. Prawda, że dziś jest podobnie? Nowy prezydent USA w całej rozciągłości zawiódł nadzieje, które w nim pokładano: nie jest rusofobem, rozmawia z Putinem, wyrzuca za drzwi ubranego w dresy komika, który od trzech lat z powodzeniem występuje na scenie (estradzie?) politycznej, oraz zamierza wycofać z NATO wojska amerykańskie. A przecież powinien zrobić coś zupełnie odwrotnego. On sprzeniewierzył się naszym wyobrażeniom na temat roli USA w „wolnym świecie”, a my czujemy się „zawiedzeni” i „skrzywdzeni”. Jak tłumaczymy swoją głupotę? Zarzucamy mu „nieprzewidywalność”. To jest tylko przyznanie się do kompletnego braku umiejętności przewidywania a przede wszystkim stanu wiedzy w Polsce na temat amerykańskiej sceny politycznej. Przecież wszyscy w Polsce (bez wyjątku) są wielbicielami USA (są proamerykańscy), a władze tego państwa wybrane przytłaczającą większością głosów robią coś zupełnie innego niż nam się wydaje. Czy brak wiedzy dowodzi głupoty? Jeszcze nie, gdy wiemy, że nie wiemy. W przypadku gdy mamy potrzebę wypowiedzenia swoich opinii a nie wiemy nic na dany temat, z oczywistych względów wychodzimy na niezbyt mądrych.

Dość ironizowania, bo pragnę wyjaśnić tym, którzy pilnują naszej poprawności, że niniejszy tekst ma charakter ironiczny i nawet nie krytykuje jakichkolwiek poglądów: przyrodzonym prawem każdego (również ekspertów i polityków) jest głoszenie swoich, również całkowicie błędnych poglądów. Upominam się tylko o to, żeby nie odnosili się wrogo do tych, którzy mają inne, być może również błędne poglądy: wolność słowa nie może być przecież ograniczana, nie tylko przez władze lecz również przez bliźnich. Musimy być, u nas na Zachodzie, tolerancyjni, zwłaszcza dla tych którzy się mylą. Wiem, że ów Zachód też zdążył zawieść nasze zaufanie i zaczął cenzurować poglądy odbiegające od obowiązujących poprawności, ale to tylko okres błędów i wypaczeń. Proponuję nowe hasło polityczne „kapitalizm – tak, wypaczenia – nie”. Jest ono zaczerpnięte z przeszłości – wtedy była tu mowa o „socjalizmie”. Znów zaczynam ironizować, więc powstrzymam się od dalszych wywodów.

Kończąc pragnę tylko ostrzec tych, których trzeba, że USA może posunąć się jeszcze dalej i rozpocząć reset z Rosją, który jest im dużo bardziej potrzebny niż „obrona każdej piędzi ziemi państw NATO”, zwłaszcza na jej wschodniej flance. Dlaczego? Proszę o to zapytać tych, którzy „wiedzą, że wiedzą” coś na temat USA.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją