Serwis Doradztwa Podatkowego

Apogeum podatkowego absurdu, czyli drastyczna podwyżka VAT-u w noc sylwestrową

Szanowni Czytelnicy Serwisu Doradztwa Podatkowego,

 

Nadchodzący koniec roku niesie ze sobą refleksje dotyczące minionego okresu i planów na przyszłość. W tych wyjątkowych dniach, życzymy Państwu zdrowia i wiele zadowolenia oraz sukcesów z podjętych wyzwań.

Niech w Nowym 2023 Roku szczęście i pomyślność nigdy Państwa nie opuszczają, a wiara codziennie dodaje sił i energii do tworzenia i realizacji nowych pomysłów.

Serdeczne życzenia wielu radosnych chwil w Nowym Roku, śmiałych marzeń i odważnej ich realizacji oraz wszystkiego co najlepsze w każdym dniu 2023 Roku

 

życzy

Redakcja Serwisu

Kiedyś, gdy przepisami podatkowymi rządzili zwykli, „szarzy” urzędnicy, nigdy by nie popełniono tego błędu, który może zaważyć na wynikach wyborów w nadchodzącym roku. Owi „zwykli” urzędnicy wiedzieli przecież, że nie podwyższa się podatków z 1 stycznia: to wiedza kanoniczna, wynikająca z lojalności wobec państwa. Podatki nie raz w historii zmieniały historię, prowadziły do przewrotów i destrukcji a nawet rewolucji. Kto nie życzy źle naszemu państwu, które przecież reprezentuje aktualnie rządzącą większość, ten powiedziałby „nie” absurdalnym pomysłom podwyżce podatków w noc sylwestrową. Jaki to toast będziemy wznosić tej nocy? „Witamy podwyżki VAT-u w nowym roku”? Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie powinien wprowadzić w tym dniu drastycznej, bo z 0% do 23% podwyżki na gaz i z 5% na 23% energii elektrycznej i cieplnej. Ale to nie koniec: wzrasta również z 8% na 23% stawka VAT na paliwa silnikowe.

Wiem, że „Naczelnik” jest w szpitalu, w dodatku po operacji i nie ma kto wydać konieczne polecenia. Przecież od ponad miesiąca zgłaszano dość oczywisty postulat, aby wprowadzić w sezonie grzewczym (do dnia 1 kwietnia 2023 r.) obniżenie stawki VAT do 5% albo 8% na wszystkie nośniki energii. I co? I nic. Ktoś napisał przecież absurdalne przepisy, że od 1 stycznia 2023 r. wprowadza się bezprecedensowe podwyżki tego podatku i nikt – dla dobra władzy – nie zaprotestował. Gdyby przepisy te pisali „zwykli” urzędnicy, to nie podpisaliby się pod tą bzdurą. Ale już ich chyba nie ma na ulicy Świętokrzyskiej. Tam rządzą „ludzie z rynku” a oni „nie wiedzą, że nie wiedzą”. Teraz piszą pokraczne projekty o jakichś „fakturach ustrukturyzowanych”, mimo że nikt nie chce ich wystawiać. Zapewne jakiś lobbysta chce na tym zarobić, więc jest się czym zajmować.

Czy jednak brak sprzeciwu wobec daty wprowadzenia tych podwyżek wynika wyłącznie z nieraz już udowodnionej niekompetencji? Może, ale mamy również inne podejrzenia. Być może jest to polityczna dywersja. Może ktoś sprawdziłby, gdzie pracowali odpowiedzialni urzędnicy zanim trafili do resortu? Czy aby nie w firmach, których liderzy jeszcze do końca rządów liberalno-ludowych kręcili się wokół ówczesnej władzy i ostro gromili „pisowskie pomysły podatkowe”? Mimo wieku mam dobrą pamięć, a zaineresowani znajdą w mediach ich ówczesne wypowiedzi. Czy to aby nie spod ich ręki wyszły patologiczne pomysły podsunięte „platformersom” np. w postaci tzw. odwrotnego obciążenia w VAT, które pozwoliły wyłudzić z budżetu grube miliardy złotych? Co się więc stało, że ludzi z tych firm wpuszczono do „pisowskiego resortu finansów”? Czy to tylko naiwność? Może już czas zrobić tam trochę porządków? Przed rokiem, po wejściu w życie „Polskiego Ładu” też zadziałała miotła personalna.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją