Serwis Doradztwa Podatkowego

Faktury ustrukturyzowane pogrążyły w oczach wyborców „pisowskie rządy”

Podatnicy podatku od towarów i usług, księgowi, biura rachunkowe oraz wszyscy, którzy nie zajmują się lobbingiem, a mają jakąkolwiek styczność z obrotem gospodarczym, nawołują do nowego, „demokratycznego” rządu (kiedyś powstanie), aby wyrzucić do kosza ten cały bajzel pod tytułem „faktury ustrukturyzowane”. Podrzucenie tego zgniłego jajka tuż przed wyborami spełniło swoją misję: PiS stracił głosy chyba wszystkich księgowych i setek tysięcy wahających się jeszcze przedsiębiorców (zwłaszcza małych i średnich). Na pewno – obok proukraińskiego amoku i drożyzny – pomysł zburzenia istniejącego od trzydziestu lat systemu fakturowania był jedną z przyczyn politycznej porażki dotychczasowej większości parlamentarnej. Przyznam się publicznie, że swego czasu słałem listy do rządzących aby opamiętali się w psuciu przepisów podatkowych nie tylko w interesie obywateli, lecz również własnym. Cały pomysł wysyłania do KSeF faktur, które (jakoby) „otrzyma” nabywca w chwili ich wystawienia, mimo że zdecydowana większość kontrahentów nie będzie chciała mieć (bo po co?) dostępu do tego KSeFu, jest absurdem. Zadajmy sobie pytanie: po co osoba fizyczna wynajmująca lokal mieszkalny (czyli podmiot prowadzący „działalność gospodarczą” w rozumieniu VAT) ma szukać w tymże „ustrojstwie” swojej faktury za gaz czy prąd aby ją zapłacić? Odpowiedź jest oczywista: jeżeli chcesz abym zapłacił za ten gaz, musisz mi fizycznie dostarczyć fakturę w formie papierowej. Jak nie, to nie powstanie dług odbiorcy gazu i nie będzie on musiał nic płacić.

Twórcy tych bezsensów już udało się wysadzić w polityczną próżnię „pisowskie rządy”, a teraz chce pogrążyć nową większość polityczną, która „polegnie” politycznie w połowie przyszłego roku, gdy wejdą w życie te przepisy: przypomnę, że zapowiadano, że powszechne wystawianie tych faktur miało nastąpić już z dniem 1 kwietnia 2023 r. Udało się jednak przekonać gorliwych zwolenników tego pomysłu, że było to obiektywnie niemożliwe. Równie niemożliwe jest wdrożenie tych obowiązków od połowy przyszłego roku. Nie tylko w małych i średnich firmach, ale zwłaszcza w dużych. Tam jest wszystko bardziej szczegółowo uregulowane, są setki tysięcy umów, regulaminów sprzedaży i fakturowania, gdzie o żadnej „fakturze ustrukturyzowanej” nie ma ani słowa. Przede wszystkim wysłanie do KSeF nie będzie „doręczeniem” tego dokumentu w rozumieniu prawa cywilnego, chyba że ktoś podejmie się aneksowania milionów umów, w których wpisany będzie ten zapis, a miliony nabywców  na niego się zgodzą. Czy jest ktoś w stanie sprawdzić do tego czasu, czy wśród milionów odbiorców gazu czy ciepła i zimnej wody będących osobami fizycznymi są „podatnicy VAT” (bo wynajmują dany lokal) i zdążą zmienić zawarte z nimi umowy tak, aby oni zgodzili się na to, aby wystawiona faktura ustrukturyzowana była jednocześnie wezwaniem do zapłaty i uznaniem przez nich długu? Czy ktoś o zdrowych zmysłach zgodzi się na taki zapis? Wolne żarty.

Prawdopodobnie już kończą się definitywnie „pisowskie rządy” i już nie wrócą. Problem w tym, że to, co wyrabiano od kilku lat w podatku od towarów i usług oraz akcyzie nie miało nic wspólnego z jakąkolwiek aksjologią tej formacji politycznej, przynajmniej w wersji deklarowanej w jej programach politycznych. Czy przejęcie rządów w resorcie finansów przez tzw. ludzi z rynku było programem politycznym tej partii? A kimże byli i są owi „ludzie”? To przecież wychowankowie biznesu zajmującego się ucieczką od opodatkowania swoich klientów, którzy doszli do głosu i gorliwie wspierali „liberalne rządy” lat 2008-2015? Pamiętamy ową damę z firmy Arthur Andersen (potem forma ta zmieniła nazwę), która była „społecznym doradcą” ministra finansów w tych latach. A później, już za „pisowskich rządów”, ktoś z tej firmy był nawet wiceministrem finansów do spraw podatków. A kto dziś zajmuje się tam podatkiem od towarów i usług? Czy są to lojalni eksperci, czy tez powiązani są oni z ludźmi, którzy swego czasu zwalczali jakiekolwiek pomysły na „uszczelnienie” tego podatku? Może przypomnimy ich wypowiedzi z 2015 r., gdy opozycyjna (jeszcze) Zjednoczona Prawica przedstawiła projekt nowej ustawy o VAT, która miała usuwać wszystkie „liberalne” patologie? Podrzucenie przez nich tuż przed wyborami zgniłego jajka w postaci faktur ustrukturyzowanych wykończyły pisowskie rządy. Przez przypadek mogą również pokonać w połowie roku ich „demokratycznych” następców.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją