Serwis Doradztwa Podatkowego

Pracodawcy i zleceniodawcy zapłacą podatki za pracowników i zleceniobiorców

Obywatele (nie tylko Polski) nie chcą ponosić kosztów „polityki wschodniej” i oczekują, że rządzący zrekompensują narastające lawinowo straty, które ponoszą z tego tytułu. Drożyzna nośników energii (zwłaszcza węgla, gazu i energii elektrycznej) już zmusiła do przedstawienia propozycji wypłat dodatków drożyźnianych – (3 000 zł dodatku węglowego). To początek drogi: takich dodatków będzie więcej, a wypłacone (z tego tytułu) z budżetu kwoty na pewno przekroczą 20 mld zł – jeszcze w tym roku, bo w sumie będzie to kwota dużo większa, ale wydatki te obciążą dwa kolejne lata budżetowe. A może nawet trzy, jeśli – tak jak zapowiada „światowe przywództwo” – wojna Zachodu z Rosją na koszt Ukraińców trwać będzie bardzo długo. Oczywiście można zwiększyć dochody budżetu i to o kwoty liczone w miliardach złotych jeszcze w tym roku – pisałem o tym nie raz – ale trzeba by nadepnąć na odcisk „międzynarodowym koncernom”, dla których uchwalane jest wiele kosztownych dla budżetu patologii podatkowych. Łatwiej będzie sięgnąć do kieszeni pracodawców (ich jest więcej i w zdecydowanej większości nie są „międzynarodowymi koncernami”), a na nich zastawiono w tym roku super pułapkę. Już raz o niej pisałem. Teraz rozwinę ten problem. Teoretycznie każdy pracownik lub zleceniobiorca może przy pomocy kawałka papieru zwolnić swoje dochody uzyskane od pracodawcy lub zleceniodawcy do kwoty 85 528 zł rocznie plus 30 tys. zł. kwoty wolnej dla wszystkich. Wystarczy oświadczyć, że spełnia się warunki jednego z trzech zwolnień wprowadzonych od tego roku w art. 21 ust. 1 pkt. 152, 153, 154 Ustawy o podatku dochodowym. Co prawda owo oświadczenie składa się pod rygorem odpowiedzialności karnej za fałszywe oświadczenie, ale nie taki rzeczy podpisywano bez złych konsekwencji: dotychczas autorzy podobnych oświadczeń powoływali się na to, że „dostali coś tam do podpisania”, „nie czytali” i nie chcieli poświadczyć nieprawdy a organy ścigania uznawały często „znikomą szkodliwość” tych czynów. I tu tkwi istota tej pułapki dla pracodawcy (zleceniodawcy). Za niepobieranie zaliczki na podatek dochodowy odpowiada całym swoim majątkiem płatnik nawet gdy owo niepobranie było z winy podatnika. Wynika to z obowiązującego od lat art. 26a Ordynacji Podatkowej, który wyklucza w tym przypadku odpowiedzialność podatnika. Inaczej mówiąc: jeśli płatnik na podstawie tego rozliczenia nie pobierze zaliczki na podatek dochodowy, to – mimo braku prawa do zwolnienia – podatnik nie musi dopłacać tej kwoty w zeznaniu rocznym, bo odpowiedzialność płatnika wyklucza odpowiedzialność podatnika: albo jeden albo drugi. Wspomniany przepis art. 26a Ordynacji podatkowej jest przepisem szczególnym w stosunku do art. 26 (odpowiedzialność podatnika) i art. 30 (odpowiedzialność ogólna płatnika). Co prawda od początku przyszłego roku płatnicy nie będą odpowiadać za niepobrane zaliczki, gdy nastąpiło to z winy podatnika. Ale w tym roku odpowiadają wyłącznie płatnicy. Organy skarbowe mogą wszczynać postępowania wobec tych podmiotów: pieniądze leżą więc na stole, wystarczy tylko po nie sięgnąć.

Oczywiście problem dotyczy nie tylko wspomnianych już trzech nowych zwolnień w podatku dochodowym, ale również innych przypadków – więc jest czego szukać a pieniądze się znajdą, bo płatnicy należą do najlepiej wypłacalnych dłużników budżetowych.

Ciekawe kto jest autorem tych przepisów: ile jest prawdy w powtarzanej często tezie, że tego rodzaju pułapki są nie tylko wynikiem bałaganiarstwa „ludzi z rynku”, którzy piszą te przepisy, lecz również świadomej działalności czyli tzw. wrogiej legislacji.

Już pod rządami „dobrej zmiany” podatkami rządzili w Polsce nawet ludzie z tej samej firmy, co „społeczna doradczyni” ministra Jacka Rostowskiego („piniędzy nie ma i nie będzie”), czyli zajmującej się „międzynarodową” ucieczką od opodatkowania. Podatnicy i płatnicy już dobrze wiedzą, że prawo tworzone pod wpływem tych ludzi jest bardzo groźne: zastosowanie tych przepisów daje na początku komuś korzyści, które są źródłem wieloletnich kłopotów podatników lub płatników.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją