Serwis Doradztwa Podatkowego

Ratujmy oszczędności oraz dochody budżetowe

Jest już obsadzony urząd ministra finansów (gratulujemy Pani Minister) i pora zacząć generalne porządki. Nad poprzednikiem i jego aktywnością ministerialną nie będę się znęcać: szkoda czasu. Największym osiągnięciem byłego szefa resortu było zwolnienie kilku hipermarketów z podatku od sprzedaży detalicznej pod pretekstem… ogłoszenia pandemii. Na pewno przejdzie on do historii jako formalny autor najbardziej nieudanej „reformy podatkowej” pod nazwą „Polskiego Ładu”: gdyby tej klęski „nie przykryto wojną” (wszystkie media – od TVP do TVN przekonują nas, że już jesteśmy w stanie wojny z Rosją, tylko nie wiadomo, czy ją wygrywamy czy przegrywamy) – krytyka owego „Ładu” zdołowała sondaże rządzących. Ale tej wpadki wyborcy nie zapomną; nie tylko tzw. wieloetatowcy, lecz również drobni przedsiębiorcy i ponad milionowa grupa księgowych. Mam nadzieję, że dość szybko zrobi się porządki legislacyjne: to wcale nie jest takie trudne.

Ważniejsze jest jednak coś zupełnie innego. Mimo że broniliśmy się dość długo przed propagandą wojenną, powoli, lecz skutecznie przestraszono nas i nasze zachowania są już w istotnej części nierynkowe. Żyjemy w czasach nadzwyczajnych, drożyzny, braków w dostawach, deprecjacji aktywów i ogólnego zubożenia: do tych okoliczności należy więc dostosować politykę podatkową. Logiką czasów złych jest ratunek tego, co jeszcze da się uratować. Resztę trzeba wyrzucić do kosza lub zostawić na później (jeśli przetrwa). Przyspieszająca inflacja deprecjonuje nasze oszczędności: już raz przed trzydziestu jeden laty ograbiono nas, nędzarzy z jeszcze socjalistycznych oszczędności. Czy teraz zapowiada się powtórka ze złej przeszłości?

Na czym więc powinien skupić się nowy minister finansów (czyli Pani Minister)? Odpowiedź jest mimo wszystko dość prosta: trzeba ratować dochody budżetowe z trzech podstawowych podatków (VAT, PIT i akcyza) oraz oszczędności Polaków po to, aby ich nie wywieźli za granicę. Nie trzeba wciąż ulegać lobbystom: można przekonać banki do istotnego podwyższenia oprocentowania depozytów nawet pod warunkiem braku ich wycofania w perspektywie np. jednego roku, nawet z czasowym zawieszeniem możliwości wypłaty owych procentów. Jeżeli idzie o podatki, to „piorunem” trzeba powołać zespół (bez „ludzi z rynku”), który opracuje nowe, szczególne zasady opodatkowania tymi podatkami” – VAT-em i akcyzą na drugie półrocze, a podatkiem dochodowym – na przyszły rok. Należy uchylić wszystkie (bez wyjątku) „wrzutki”, które wprowadzono nie tylko przy okazji „Polskiego Ładu”: wywóz tych śmieci musi być cichy, a składowisko trzeba szybko zasypać po to, aby zapomnieć o złej przeszłości. Gdy usunie się np. luki w akcyzie, można zebrać do końca roku dodatkowe miliardy złotych. Przypomnę, że akcyza ma stawki kwotowe i dochody budżetowe z tego tytułu nie rosną wraz z inflacją: wręcz odwrotnie – mogą nawet spadać, bo wolumen sprzedaży może być niższy. Lista tych luk jest znana, choć nie znajdziesz jej w „opiniotwóczych mediach”. Jest przecież kompletnym absurdem, aby dokładać do używek zwłaszcza tych opodatkowanych obniżoną akcyzą (np. dotyczy to tzw. podgrzewaczy, czyli głównego substytutu papierosów). Niedługo bochenek chleba będzie droższy od paczki tych specjałów, mimo że wzrost kosztów produkcji pieczywa powoduje, że jest to już działalność nieopłacalna. A jakie zyski daje sprzedaż podgrzewaczy? Może warto ujawnić te dane. Przy okazji warto sprawdzić, czy wszyscy wytwórcy używek zlikwidowali swoje interesy w Rosji: skoro nie chcemy kupować rosyjskiej ropy, gazu czy węgla, to również nie powinniśmy kupować towarów produkowanych przez tych, którzy zasilają rosyjski budżet produkując na ich rynku używki.

 

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją