Serwis Doradztwa Podatkowego

Szkice polsko-rosyjskie: czy mamy wizję naszych relacji z Rosją?

Szansa wypracowania doktryny politycznej w relacjach z innym dużym państwem a następnie podjęcie próby jej praktycznego wdrożenia jest, po pierwsze, przywilejem silnych państw suwerennych oraz po drugie, podstawowym atrybutem elit posiadających określone ambicje o charakterze politycznym (nie wszyscy muszą mieć takie ambicje). Państwom „nowej Europy”, podobnie jak w porządku wersalskim (lata 1919-1939), niekiedy odmawia się pełnoprawnej podmiotowości w relacjach międzynarodowych. Najlepszym tego przykładem było publiczne skarcenie przedstawicieli polskiego rządu przez ówczesnego prezydenta Francji, gdy chcieli zabrać głos w sprawach europejskich. Ów prezydent stwierdził: ?straciliście dobrą okazję, aby siedzieć cicho?. 

Od prawie trzydziestu lat w tej części świata realizowana jest również zmodyfikowana wizja niemieckiej Mitteleuropy, czyli podporządkowanie ekonomiczne tych państw gospodarczym interesom Berlina. W tej koncepcji, której pierwowzorem są wciąż lata 1916-1918, Polska musi być na wskroś antyrosyjska, będąc jednym z wielu „państw niepodległych” (czyli uległych wobec Berlina), które oddzielają Niemcy od Rosji. Jesteśmy przede wszystkim w sferze wpływów niemieckich: koncepcja uniezależnienia się od tej kurateli poprzez „strategiczne partnerstwo” ze Stanami Zjednoczonymi jest chyba przeszłością ze względu na kryzys tego mocarstwa i jego niechętny stosunek do obecnych władz w Warszawie. Gdyby jednak owe uniezależnienie zostało częściowo zrealizowane, to w obu wariantach nasze pole manewrowe w relacjach z Rosją oraz Chinami jest obecnie niewielkie. Nie mamy bowiem żadnego niezależnego ośrodka myśli politycznej, który mógłby wypracować samoistną doktrynę polityczną będącą odstępstwem od nakazu uległości wobec tzw. Zachodu. Na taki zakres suwerenności z reguły nie pozwala się „małym państwom”, położonym na antypodach wielkich protektoratów.

Ale gdybyśmy chcieli – być może pole manewru mogło być jednak znacznie większe, czego najlepszym przykładem jest polityka rządu węgierskiego, tyle tylko że są oni państwem „poranionym” (Traktat w Trianon) ? a tym państwom więcej wolno. My nie mamy szczęśliwie żadnych wizji rewizjonistycznych, czyli jesteśmy państwem z istoty konserwatywnym.

Warto przypomnieć, że najlepszy w historii okres ekonomicznego rozwoju centralnych ziem naszego kraju nastąpił w latach 1870-1914, czyli wtedy, gdy przemysł niesuwerennego Królestwa Kongresowego miał wielkie możliwości zbytu swoich towarów przemysłowych na otwarte, chłonne i bardzo bogate rynki rosyjskie. Produkcja przesyłowa per capita w Kongresówce była przez pewien czas nawet wyższa niż w Wielkiej Brytanii. Drugi okres rozwoju przemysłowego nastąpił w oparciu o rynki radzieckie w latach 1945-1989, ale dziś jest to okres wyklęty i nie można o nim mówić inaczej niż źle. Warto przypomnieć, że niemiecka koncepcja Mitteleuropy była wrogą reakcją na ten sukces ekonomiczny Rosji lat 1870 – 1917: w czasie pierwszej okupacji niemieckiej w latach 1916-1918 celowo i świadomie wyniszczono nowoczesny i konkurencyjny przemysł położony na ziemiach polskich, notabene owo wyniszczenie następowało przy udziale polskich kolaborantów, których niektórzy uznają dziś za tzw. ojców niepodległości. Aby podjąć próbę odbudowy naszej pozycji eksportera na rynki pozaunijne, w tym zwłaszcza rosyjski, musielibyśmy przekreślić wizję Mitteleuropy, a to nie mieści się w wyobraźni większość klasy politycznej „nowej Europy”. Następuje jednak wymiana pokoleń; niemiecki protektorat słabnie wraz z pogłębiającym się kryzysem etnicznym i demograficznym całej „starej Europy” oraz nieuchronnym osłabieniem Unii Europejskiej w wyniku Brexitu oraz? epidemii.

Przed rządami w Warszawie stoi dziś jeszcze jeden dylemat: albo chronić polską diasporę, co siłą rzeczy rodzić będzie konflikty z władzami państw ościennych, zwłaszcza Litwy i Białorusi, albo zgodzić się na asymilację polskich mniejszości w imię dobrych relacji z rządami państw „międzymorza” lub „trójmorza”, co jest bardzo ważną ideą pod warunkiem, że będzie uzależniało te państwa od wpływu Berlina, a on będzie chciał przekształcić tę ideę w nową wersję Mitteleuropy. Trójmorze jest naturalnym dopełnieniem („stacją końcową”) Jedwabnego Szlaku, czyli może być częścią wielkiej koncepcji geostrategicznej, przez co może mieć wielu przeciwników zarówno w Europie jak i za oceanem.

Głoszona wrogość do jakiegokolwiek państwa czy narodu w tym Rosji i Rosjan jest czymś zupełnie niepotrzebnym, ale nie przeceniałbym znaczenia owej „narracji”. Dużo większy wpływ na powszechną świadomość obywateli państw zaliczających się do Zachodu („liberalnej demokracji”) mają przecież interesy zagranicznych oligarchów (zwanych „międzynarodowymi koncernami”), które mają w tym ustroju najwięcej do powiedzenia. Nawet dużo bogatsze od nas państwa na co dzień ulegają lobbingowi tych podmiotów, a jakakolwiek próba naruszenia ich interesów spotyka się z natychmiastową i często brutalną reakcją. Byłem nie raz przedmiotem tego rodzaju ataków ? np. niedawno za artykuł opisujący luki w opodatkowaniu akcyzą niektórych wyrobów, które ? jak się okazało ? mają swoich wpływowych obrońców.

Nikt z nas oczywiście nie jest w pełni uodporniony na lobbing medialny i możemy być manipulowani przez obce środki. Nie jestem jednak tu aż tak dużym pesymistą co do naszej bezsilności. Polacy nie wierzą w groźbę „rosyjskiej agresji”, również politycy, którzy są czytelnikami moich publikacji na tematy stosunków polsko-rosyjskich, często „prywatnie” zgadzają się z moimi diagnozami i prognozami. W wyniku największego eksperymentu historycznego ostatniego trzydziestolecia, którym jest pandemia, współczesny świat nie tylko osłabł, ale oddalił się od siebie i owa separacja będzie  się pogłębiać. Terror poprawności pandemicznej będzie kontynuowany możliwie najdłużej, bo tu idzie również o wielkie interesy. Eksperyment ten unieważnia również wiele subidei, które były sposobem zorganizowania świadomości współczesnej Europy. Kolejne pokolenia (nie tylko Polaków) naprawdę wierzą w to, że jesteśmy państwem nie tylko suwerennym, ale również możemy się kierować własnymi interesami oraz możemy wyzwalać się spod wpływowego lobbingu zagranicznych oligarchii. Wcześniej nie potrafiliśmy odróżnić ogłupiania od przekazu informacji, ale uczymy się na błędach. Wielokrotnie spotkałem się z wyrazami sympatii i poparcia w moich zmaganiach o wyeliminowanie wrogiego lobbingu w systemie podatkowym, bo obywatele dobrze wiedzą, że gdy jakiś koncern załatwi sobie lukę w podatkach, to większe ciężary spadną na zwykłych obywateli. Po zmianie pokoleniowej, która na naszych oczach dzieje się również w tej części świata, wiele obecnych fobii ? również w relacjach z Rosją ? przejdzie do przeszłości.

 

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Skontaktuj się z naszą redakcją